CEDC – polskie instytucje nie mają jak pomóc inwestorom

Historia producenta wódki powinna być nauczką, by dokładnie czytać prospekty emisyjne spółek oraz ich raporty. Trzeba być świadomym, że część firm nie działa w oparciu o polskie regulacje.

Publikacja: 26.04.2013 06:00

William Carey, założyciel CEDC, nie pracuje już w spółce. Wciąż jest jednak jej akcjonariuszem.

William Carey, założyciel CEDC, nie pracuje już w spółce. Wciąż jest jednak jej akcjonariuszem.

Foto: Archiwum

Fora internetowe pełne są wpisów rozgoryczonych akcjonariuszy CEDC, którzy obawiają się o swoje pieniądze w związku z zapowiedzianą możliwością anulowania bez rekompensaty jej akcji. Liczne e-maile w tej sprawie trafiają też do „Parkietu". Ich autorzy szczególnie ostro wypowiadają się o KNF i GPW, do których mają pretensje m.in. o „nieodpowiedni nadzór nad spółką" i decyzje dotyczące zawieszenia obrotu jej akcjami.

Co można zrobić?

Z informacji, jakie uzyskaliśmy w KDPW, wynika, że 12 kwietnia, czyli w ostatnim dniu handlu akcjami CEDC przed zawieszeniem obrotu na GPW, na rachunkach polskich inwestorów zarejestrowanych było 23 mln papierów firmy wartych ponad 4,8 mln zł. Akcje te prawdopodobnie znikną z ich rachunków, jeśli amerykański sąd zgodzi się na proponowany przez zarząd program naprawczy (rozprawa odbędzie się 13 maja). Inwestorzy postulują, by polskie instytucje podjęły działania w celu ochrony ich majątków.

- W polskich przepisach nie ma uregulowań, które umożliwiłyby KNF lub GPW podjęcie jakichkolwiek działań mających na celu uchronienie polskich inwestorów przed stratami w związku z zapowiedzianym anulowaniem akcji CEDC. Obie instytucje mogłyby zareagować w wypadku naruszenia przepisów o wezwaniach lub o raportowaniu. Przepisy o wezwaniach nie zostały jednak naruszone, a spółka dość otwarcie informowała o swoich problemach. - komentuje Konrad Konarski z Baker & McKenzie. - Zresztą nawet w razie błędów w raportowaniu można co najwyżej nałożyć karę na spółkę lub jej zarząd. Dlatego w razie anulowania akcji CEDC akcjonariuszom tej firmy pozostanie pozew prywatny przeciwko jej władzom, jeżeli da się wykazać ich winę w doprowadzeniu do upadłości lub w błędnym w raportowaniu – dodaje.

Podobnego zdania jest Leszek Koziorowski, wspólnik w kancelarii Gessel. – Z pojawiających się w prasie informacji wynika, że CEDC w prospekcie emisyjnym ujawniło jako czynnik ryzyka możliwość anulowania akcji. Skoro nie ukryło istnienia takiej możliwości, to pojawia się pytanie, czy można mówić o istnieniu jakiegokolwiek roszczenia akcjonariuszy wobec spółki. Tylko w takiej sytuacji można bowiem wyobrazić sobie ewentualne skuteczne działania polskich organów - dodaje.

Podkreśla, że KNF nie ma formalnoprawnych środków umożliwiających jej występowanie w imieniu akcjonariuszy przed zagranicznymi sądami. – Takie uprawnienia przysługują przewodniczącemu KNF jako prokuratorowi, ale wyłącznie przed sądami polskimi. Nie oznacza to jednak oczywiście, że Komisja nie może pomóc akcjonariuszom – mówi. – KNF może poinformować ich o obowiązujących w USA przepisach, które mogły zostać naruszone (oczywiście jeśli do takiego naruszenia doszło) oraz pomóc im w znalezieniu prawnika i zorganizowaniu się. Komisja miałaby tu zatem do odegrania rolę edukacyjną – dodaje.

Nauczka na przyszłość

Koziorowski przyznaje, że nieliczni wczytują się we wszystkie dokumenty i regulaminy, które otrzymują przy podpisywaniu umów. – Nie zmienia to jednak faktu, że te dokumenty najczęściej są wiążące i dlatego niespecjalnie widzę szansę na jakąś reakcję naszych organów – mówi. – Inwestorzy, którzy nie byli świadomi ryzyka związanego z inwestowaniem w CEDC, będą zapewne bardziej ostrożni w przyszłości przy podejmowaniu kolejnych decyzji – dodaje.

Konarski ocenia, że w celu zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości można wyobrazić sobie postulat wprowadzenia przepisów zobowiązujących do ogłoszenia wezwania w Polsce w wypadku anulowania akcji w oparciu o przepisy innego kraju. – Należałoby się jednak zastanowić, czy takie przepisy miałyby uzasadnienie. W Polsce w razie ogłoszenia upadłości likwidacyjnej inwestorzy również zostają z niczym, jak to miało miejsce chociażby w wypadku Hydrobudowy Polska – mówi. – Utrata pieniędzy zainwestowanych w akcje spółek jest normalnym ryzykiem związanym z rynkiem kapitałowym, i to ryzyko bardzo zależy od kwestii prawnych czy miejsca rejestracji spółki – dodaje.

Na skierowane w imieniu inwestorów pytanie, dlaczego  KNF nie podejmuje działań zmierzających do ochrony akcjonariuszy CEDC, Komisja przypomniała, że akcje spółki emitowane były w oparciu o prawo stanu Delaware i również w oparciu o to prawo dokonywane są operacje na papierach, w tym ich anulowanie. Jej przedstawiciele zaznaczyli też, że prospekt CEDC wyczerpująco odnosił się do takiego rodzaju ryzyka, a spółka w ostatnim okresie informowała o trudnej sytuacji.

Przedstawiciele GPW zaznaczają zaś, że Giełda nie jest autorem obowiązujących przepisów ani nie pełni funkcji nadzorczej wobec spółek notowanych na głównym rynku GPW. Przypominają też, że w sytuacji przekroczenia obowiązujących regulacji i przepisów przez jakiegokolwiek uczestnika rynku kapitałowego, w tym GPW, można skontaktować się z KNF.

[email protected]

[email protected]

Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy
Firmy
Egipt postawił na Feerum. Kurs wystrzelił
Firmy
Zarząd Toi widzi podstawy do ostrożnego optymizmu
Firmy
Woda i ścieki wymagają większej uwagi
Firmy
Korekta zamiast hossy. Te spółki popadły w niełaskę