- Spodziewamy się, że przychody IV kwartału będą niższe niż rok temu, ze względu na to, iż w grudniu 2010 r. uzyskaliśmy zwiększoną sprzedaż w obliczu planowanego braku sprzedaży przez większą część stycznia 2011 r. - powiedział „Parkietowi" Konrad Hernik, prezes Armatury Kraków. W efekcie kwartały te będą nieporównywalne. - Gdyby nie ten „efekt stycznia", nasza sprzedaż w roku 2011 byłaby wyższa o około 15 mln zł – twierdzi Hernik. W IV kwartale 2010 r. grupa kapitałowa wypracowała 79 mln zł przychodów.
Poziom marż uzyskiwanych przez Armaturę Kraków w końcówce roku powinien być zbliżony do zanotowanych w III kwartale. Dużo będzie jednak zależało od kursów walut obcych i cen surowców. W III kwartale grupa kapitałowa wypracował 80,5 mln zł przychodów, 3,1 mln zł zysku operacyjnego oraz 0,9 mln zł czystego zarobku.
- Ze względu na jednorazowe obciążenia, jak wysokie koszty odpraw dla zwalnianych pracowników, oraz koszty przenosin produkcji z Krakowa do Niska, w IV kwartale na poziomie operacyjnym prawdopodobnie poniesiemy stratę - powiedział Hernik. Dodaje że za sprawą zdarzeń o charakterze jednorazowym liczy za to na stosunkowo wysoki zysk netto . W IV kwartale 2010 r. grupa kapitałowa wypracowała około 7 mln zł zysku operacyjnego i 3,6 mln zł czystego zarobku.
- Do końca roku chcemy sfinalizować sprzedaż dwóch nieruchomości oraz zmniejszyć poziom zapasów. W efekcie liczymy na uwolnienie z tych tytułów 50-60 mln zł gotówki – mówi prezes Armatury Kraków. Pieniądze spółka przeznaczy na spłatę kredytów. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami spółka nie wyklucza przeznaczenia części środków na wypłatę zwiększonej dywidendy lub na przeprowadzenie skupu akcji. Ile wyda na poszczególne cele okaże się jednak dopiero w przyszłym roku.
Opublikowany dziś przed sesją raport okresowy nie wywarł większego wpływu na notowania akcji giełdowej spółki. Na otwarciu notowań ciągłych za jeden walor płacono 1,47 zł, czyli tyle samo co w piątek. Od ponad pół roku kurs papierów Armatury Kraków znajduje się jednak w trendzie spadkowym. Wiosną płacono z nie nawet dwa razy więcej niż obecnie.