– Powodem są projekty, które powinny się przełożyć na bardzo dynamiczny, dalszy rozwój spółki. One są teraz dla nas najważniejsze i na nich się koncentrujemy – mówi Grzegorz Misiąg, prezes i główny akcjonariusz Uboat-Line. – Nadal uważamy, że docelowo miejsce Uboat-Line jest na rynku głównym i kapitalizacja spółki to potwierdza (wynosi 80 mln zł, od początku roku kurs wzrósł o 1190 proc. – red.). Nigdy nie był to jednak cel sam w sobie. Mamy obecnie przed sobą ogromne szanse biznesowe i chcemy je w pełni wykorzystać – dodaje. Nie chce zdradzać, o jakie projekty chodzi. Dodaje, że obecnie spółka nie potrzebuje dodatkowego finansowania i nie jest zainteresowana emisją akcji.
Po I półroczu Uboat miał 1,3 mln zł jednostkowego zysku netto i 21,4 mln zł przychodów. Prognoza zakłada 2 mln zł zysku i ponad 50 mln zł przychodów. – Jestem bardzo zadowolony z wyników w III kwartale. Kiedy tylko będziemy mieli pełny obraz sytuacji, zweryfikujemy prognozę. Jeśli to zrobimy, to na pewno w górę – dodaje Misiąg.
Spółka odstąpiła od założenia placówki w Turcji. – Ale właśnie zakończyliśmy negocjacje w Hiszpanii, dotyczące m.in. sprzedaży biletów na połączenia do Afryki. Ten rynek ma olbrzymi potencjał i efekty naszych rozmów jeszcze w tym roku będą widoczne w wynikach – kończy.