W czwartek rano zapowiedzieliście zmiany w zarządzie w waszej spółce zależnej w USA, która jest dla was bardzo ważna, bo przynosi większość przychodów.
Na początek krótki rys historyczny. Opracowaliśmy system służący do monitorowania kardiologicznego pacjentów, nasze urządzenie może być noszone przez pacjenta do 30 dni i w tym czasie dzięki algorytmom monitoruje i na bieżąco przesyła dane, co pozwala bardzo dokładnie zinterpretować EKG serca. Na tego typu badania najbardziej lukratywna refundacja jest w USA, dlatego tam się znaleźliśmy i początkowo współpracowaliśmy z partnerami, którzy korzystając z naszych urządzeń świadczyli usługi diagnostyczne. To nie byli typowi dystrybutorzy, ale ich klientami były szpitale, którym dostarczali i zapewniali diagnostykę kardiologiczną. Przez lata współpracowaliśmy z jednym partnerem, firmą Medi-Lynx, później doszło do sporu prawnego, który wygraliśmy i przejęliśmy tę spółkę. Była prowadzona przez tę samą osobę od lat i liczyliśmy, że po zamknięciu problemów prawnych uda nam się zanotować spory wzrost sprzedaży. Wprowadziliśmy pewne zachęty i usprawnienia, ale efekty sprzedażowe nie były tak duże jak oczekiwaliśmy. Teraz chcemy zatrudnić kogoś agresywnie zorientowanego na sprzedaż.
Medicalgorithmics kontroluje 75 proc. akcji Medi-Lynx, pozostałe należą do obecnego prezesa. Co będzie z jego pakietem?
Prowadzimy z nim rozmowy w tej sprawie, ale na razie nie możemy nic więcej powiedzieć.
Do czasu wyboru nowego prezesa Medi-Lynx pokieruje nim dotychczasowy. Konfliktu między nami nie ma, wszystko przebiega w cywilizowany sposób, jest współpraca.