Po siedmiu miesiącach KCI, spółka matka wydawcy „Parkietu” i „Rzeczpospolitej", doczekała się orzeczenia potwierdzającego jej racje w sporze z kontrolowaną przez Zbigniewa Jakubasa spółką CNT.
Krakowski Sąd Okręgowy uznał, że skoro te firmy – byli kontrahenci i ich udziałowcy – toczą spór o 5,4 mln zł w procesie przed sądem w Katowicach, żądanie tej kwoty w nowym postępowaniu, do tego przed innym sądem, i w dodatku w trybie nakazowym (czyli bez możliwości przedstawienia racji stron), musi się zakończyć odrzuceniem powództwa, które nie może być merytorycznie zbadane. Postanowienie, wydane przez sędzię Honoratę Paluch z sądu w Krakowie, jest nieprawomocne.
– To przywraca mi wiarę w fundamentalną sprawiedliwość, a z każdym kolejnym dniem już mi się zdawało, że ją tracę bezpowrotnie – komentuje orzeczenie Grzegorz Hajdarowicz, założyciel i główny udziałowiec grupy kapitałowej GREMI, w której skład wchodzą m.in. spółki KCI i Gremi Media. Zauważa zarazem, że naprawienie ewidentnego błędu referendarza sądowego Jarosława Gruntowicza, który nakazał zabezpieczenie spornych 5,4 mln zł, zajęło sądowi wiele miesięcy – a powinno nastąpić natychmiast. Tym bardziej że od dawna było już wiadomo, iż CNT wniósł o ten nakaz „na zapas" – co spółka sama przyznała w swym dorocznym sprawozdaniu.
– Wnoszenie pozwu „na zapas", na wypadek przegrania toczącego się już sporu o to samo, nie korzysta z ochrony prawnej. Tym bardziej nakaz zapłaty skutkuje z automatu zajęciem żądanej kwoty, a w tej sprawie została ona już zapłacona. Więc działanie takie sprawia wrażenie szykany, nie zaś poszukiwania ochrony prawnej – ocenia adwokat Marcin Szymański z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy. Również w opinii dr. Jarosława Świeczkowskiego z Uniwersytetu Gdańskiego (który jest także komornikiem) wytknięte przez sędzię błędy referendarza są oczywiste. – Nie można prowadzić dwóch spraw o to samo roszczenie, dlatego ich konsekwencja jest poważna: odrzucenie pozwu. Nie mogę zrozumieć, jak referendarz mógł tego nie zauważyć. Być może dlatego kompetencje referendarzy powinny mieć granice, np. do pewnej kwoty sporu. Tym bardziej że nie są oni niezawiśli jak sędziowie. Ale także składający pozew, zwłaszcza nakazowy, winien się liczyć z odpowiedzialnością odszkodowawczą za nadużycie – dodaje ekspert.
Jak ta sprawa wpłynie na rynek mediów w Polsce? – Wzrasta świadomość tego, że debatę publiczną można prowadzić tylko z udziałem niezależnych mediów, niepodatnych na naciski. I mam nadzieję, że ta sprawa oraz przesilenie z TVN uświadomią ludziom, jakie to ważne – mówi Grzegorz Hajdarowicz.