Rynek walutowy nerwowo przyjął wyniki drugiej tury francuskich wyborów parlamentarnych. Euro traciło w poniedziałek rano nawet 0,4 proc. wobec dolara. Za 1 euro płacono wówczas 1,082 dol. Główny indeks giełdy w Paryżu CAC 40 zaczął natomiast poniedziałkową sesję od spadku o 0,5 proc. Większość europejskich indeksów giełdowych otwierała się umiarkowanie na minusie. Rentowność francuskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła do 3,24 proc., ale była i tak niższa niż w zeszłym tygodniu, gdy przekraczała 3,35 proc.
Sytuacja polityczna we Francji po wyborach
Druga tura wyborów nie dała większości żadnemu z głównych francuskich bloków politycznych. Najwięcej mandatów w parlamencie (182) zdobył skrajnie lewicowy Nowy Front Ludowy. Na drugim miejscu uplasowała się związana z prezydentem Emmanuelem Macronem koalicja Razem dla Republiki (168), a dopiero na trzeciej pozycji uplasowało się prawicowe Zjednoczenie Narodowe, któremu patronuje Marine Le Pen. Zdobyło ono 143 mandaty, więc nie ma szans na władzę.
Wynik wyborów co prawda odsunął ryzyko rządów eurosceptyków, ale oznacza on, że Francję może czekać wiele miesięcy chaosu politycznego. Parlament w takim składzie może nie być zdolny do podejmowania żadnych znaczących decyzji, a nie będzie można go rozwiązać przez najbliższe 12 miesięcy. Część inwestorów może być też zaniepokojona sukcesem radykalnej lewicy, opowiadającej się m.in. za wprowadzeniem najwyższej stawki PIT na poziomie 90 proc. Chęć objęcia funkcji premierem zgłosił Jean-Luc Melenchon, przywódca Nowego Frontu Ludowego, znany z komunizujących, antynatowskich, prorosyjskich i jednocześnie eurosceptycznych poglądów.
Jak wynik wyborów we Francji może wpłynąć na rynki w długim terminie?
Analitycy wskazują, że nadchodzące tygodnie mogą być nadal nerwowe na rynku francuskim.
- Parlament bez wyraźnej większości żadnego bloku tworzy ryzyko impasu politycznego. Ostatnie spadki rentowności francuskich obligacji rządowych mogą się więc nie utrzymać - twierdzi Rainer Guntermann, analityk Commerzbanku.