Magiczne 0,1 pkt proc.

Wstępny szacunek inflacji CPI z lipca 10,8 proc. różnił się o 0,1 pkt proc. od tzw. oczekiwań rynku 10,9 proc., czyli od prognoz analityków. Śledząc media, można było odnieść wrażenie, że ten fakt przyczynił się do rozbudzenia optymistycznych nadziei na szybki spadek wzrostu cen detalicznych w nadchodzących miesiącach. Sytuacja wymaga komentarza.

Publikacja: 10.08.2023 21:00

Bohdan Wyżnikiewicz prezes Fundacji Naukowej, Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych, były prezes G

Bohdan Wyżnikiewicz prezes Fundacji Naukowej, Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych, były prezes GUS-u

Foto: fot. r. gardziński

Po pierwsze, kolejny raz ujawniło się nadmierne przywiązanie do różnic, nawet o 0,1 pkt proc., między wskaźnikiem podanym przez GUS a oczekiwaniami analityków. Często różnice te traktowane są jako podpowiedzi do formułowania ocen optymistycznych lub pesymistycznych odnośnie do zjawisk gospodarczych, w zależności od kierunku rozbieżności. W przypadku inflacji niższa wartość liczby podanej przez GUS prowadzi do formułowania optymistycznych ocen.

Koncentrowanie się na jedynym formalnym punkcie odniesienia, jakim są oczekiwania analityków, nie ma uzasadnienia i jest wygodnym uproszczeniem dla komentatorów. Całkowicie pominięta jest merytoryczna ocena zjawiska.

Optymizm niektórych komentatorów gospodarczych wzmocniła informacja o niższym poziomie cen w lipcu niż w czerwcu. Kilku skrajnych optymistów wspomniało nawet o nadejściu deflacji. Taki opis sytuacji w lipcu nazwałbym urojoną deflacją, ponieważ w XXI wieku większość lipców wykazała niższy poziom cen niż w czerwcu. W latach 2010–2018 tylko w lipcu 2013 roku poziom cen przeważał ich poziom z czerwca. Jest to efekt sezonowości cen owoców i warzyw. Ponadto w ostatnich 20 latach sytuacja taka była sporadycznie obserwowana w większości miesięcy.

Po drugie, w kreowaniu ocen mało istotna jest wielkość omawianej różnicy. W przypadku wstępnego szacunku poziomu lipcowej inflacji jest ona nieistotna i całkowicie nieodczuwalna przez konsumentów. Trzeba pamiętać, że tzw. inflacja postrzegana przez ludzi jest zawsze wyższa o kilka punktów procentowych od informacji płynących ze statystyki publicznej.

Porównywane liczby podawane są z zaokrągleniem do jednego miejsca po przecinku. Można sobie wyobrazić sytuację, że dodanie drugiego miejsca po przecinku da 10,84 w przypadku GUS i 10,86 w przypadku oczekiwań analityków. Wynika stąd, że analitycy w swoich oczekiwaniach mogli trafić we właściwy punkt.

Zapomina się przy tym, że inflacja obliczana przez wszystkie urzędy statystyczne na świecie jest zawsze szacunkiem, a w omawianym przypadku szacunkiem wstępnym, który może zostać skorygowany w górę lub w dół. Szacunkowy charakter inflacji wynika z posługiwania się w obliczeniach strukturą uśrednionego ubiegłorocznego koszyka wydatków uzyskanego z badania budżetów gospodarstw domowych i jest często krytykowany. Teoretycznie możliwe bardziej precyzyjne szacunki wymagałyby ponoszenia ogromnych kosztów i dłuższego oczekiwania na ogłaszanie poziomu inflacji.

Po trzecie, w tle wskaźników inflacji w III kwartale 2023 roku dość nieoczekiwanie pojawił się kontekst polityki pieniężnej NBP. Do opinii publicznej został wysłany sygnał o możliwości obniżki stóp procentowych w przypadku osiągnięcia przez inflację jednocyfrowego poziomu we wrześniu. Nie można wykluczyć zbliżenia się poziomu inflacji do 10 proc. jeszcze w sierpniu. Trudno przewidzieć, czy taki scenariusz skłoni RPP do obniżenia stóp procentowych już na posiedzeniu wrześniowym, czy gremium to przed podjęciem zapowiadanej decyzji będzie czekało na ogłoszenie wstępnego poziomu wrześniowej inflacji do październikowego posiedzenia.

Felietony
Rynek z marzeń i z nostalgii
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Felietony
Od świadomości do odpowiedzialności klimatycznej
Felietony
Czy jesteśmy na właściwej drodze?
Felietony
Deficyt jak bumerang
Felietony
Fundamenty sprzyjają niższym rentownościom
Felietony
Nowe spółki a nowe emisje