Stopa inwestycji liczona dla kwartałów jest specyficznym wskaźnikiem makroekonomicznym w gospodarkach, które przeszły transformację z systemu centralnego planowania. Trudno wytłumaczalną pozostałością z tego systemu jest nadal obserwowany w danych statystycznych nierówny podział rocznych nakładów inwestycyjnych na kwartały, przeczący oczywistej i obserwowanej ciągłości procesów gospodarczych. Najprawdopodobniej jest to rezultat systemu rozliczania w czasie nakładów inwestycyjnych. Przykładowo, w jeszcze „normalnym" 2019 r. na I kwartał przypadło zaledwie 16 proc. rocznych nakładów inwestycyjnych, a na IV aż 38 proc. Wartość nakładów w IV kwartale była większa niż w I półroczu.
Przy tak silnej sezonowości obliczanie kwartalnej stopy inwestycji ma wątpliwy sens ekonomiczny. Najczęściej stosowanym wyjściem z takiej sytuacji jest obliczanie rocznej tzw. kroczącej stopy inwestycji. Przy danych dla III kwartału 2020 r. do obliczeń bierzemy IV kwartał 2019 r. i trzy kwartały z 2020 r., oczywiście w cenach bieżących. Dane GUS pokazują, że w III kwartale 2020 r. stopa ta wyniosła 17,8 proc., jest zatem o 0,6 pkt proc. wyższa niż przytoczona przez „Business Insidera" z obliczenia banku centralnego Stanów Zjednoczonych.
Różnica między oficjalnymi danymi GUS a obliczeniami FRED bierze się stąd, że w drugim przypadku zastosowano procedurę wyrównywania sezonowego szeregu czasowego. Moim zdaniem stosowanie takiej procedury nie ma w tym przypadku merytorycznego uzasadnienia. Prawdziwy obraz sytuacji przedstawiają obliczenia w cenach bieżących.
Przede wszystkim nie jest jasne, czy wyrównano sezonowo tylko stopę inwestycji, czy zarówno PKB, jak i nakłady inwestycyjne. Oba podejścia są kontrowersyjne. O ile wyrównywanie sezonowe PKB jest uzasadnione, o tyle wyrównywanie wahań wynikających z fałszującego rzeczywistość systemu rozliczeń jest wielce wątpliwe. W 2020 r. przy pandemii nastąpiły nieobserwowane poprzednio statystycznie (czyli w języku ekonometrii przypadkowe) odchylenia od wzorca udziałów inwestycji kwartalnych w ich rocznej sumie. Ten fakt poważnie zakłóca ideę wyrównania sezonowego i tym samym interpretację i tak wątpliwego podejścia. Podobne zastrzeżenia można też mieć do wyrównywania samej stopy.
Ponadto, objęcie obserwacją okresu 25 lat jest co najmniej kontrowersyjne z uwagi na zmiany metodologiczne w szacowaniu PKB i jego składników. Od 2012 r. w systemie światowych rachunków narodowych SNA obowiązuje zmodyfikowana definicja nakładów inwestycyjnych, a w Polsce od września 2014 r. Chodziło o godne poparcie dostosowania koncepcji inwestowania do współczesnych warunków w gospodarce światowej. Historyczne dane statystyczne zostały przeliczone przez statystyków przy przyjęciu nowej definicji. Jednakże odmienne warunki gospodarowania, które objęły szereg czasowy sięgający dekady nieobecności Polski w Unii Europejskiej przed 2004 r., podważają poprawność porównań tak odległych okresów.
Rozwój narzędzi statystyki matematycznej i ekonometrii w ostatnich latach doprowadził do powstania mnogości metod analizy szeregów czasowych, co jest dużym i pożądanym osiągnięciem nauk ekonomicznych. Jestem zdania, że szerokie stosowanie takich narzędzi nie powinno mieć automatycznego charakteru, lecz powinno brać pod uwagę ekonomiczny sens przeprowadzanych analiz. Omawiany przypadek może być przykładem braku takiego podejścia. Zatem twierdzenie o historycznie najniższym poziomie stopy inwestycji uważam za przedwczesne i nieuprawnione.