Taki plan po pięciu latach od prywatyzacji zapowiadał nowy właściciel – fundusz inwestycyjny CVC Capital Partners. Właśnie mijają trzy lata. Byłby to więc właściwy czas przynajmniej na rozmowy o ewentualnym debiucie na GPW. – Z CVC rozmawiamy głównie na tematy związane z rozwijaniem biznesu w ramach strategii. Nic mi też nie wiadomo o tym, by w najbliższym czasie nasz właściciel zakładał sprzedaż pakietu lub zmniejszenie zaangażowania – podkreśla Wojciech Orzech, prezes PKP Energetyki, w rozmowie z „Parkietem". Spółka odstąpiła także od planu B. Miał on polegać na wejściu na giełdę wyodrębnionej spółki córki związanej z obszarem dystrybucji. Na podział biznesu nie wyraził jednak zgody minister energii. – Dziś nie zakładamy powrotu do tego projektu. Kosztował on nas wiele miesięcy pracy i zaangażowania wielu osób w firmie. Prowadzimy biznes w określonej rzeczywistości, ograniczając potencjalny negatywny wpływ działalności w poszczególnych obszarach na całą spółkę – zauważa Orzech.
Celem podziału miało być ograniczenie negatywnego wpływu działalności budowlanej czy związanej ze sprzedażą energii na płynność całej grupy. Chodziło głównie o ochronę dystrybucji prowadzącej inwestycje związane z podniesieniem bezpieczeństwa zasilania.
Dziś ta część biznesu przynosi 50 proc. w całościowym wyniku grupy. Udział dystrybucji wzrósł więc dwukrotnie, m.in. ze względu na rezygnację z nierentownych kontraktów sprzedaży energii.
PKP Energetyka skupia się dziś na rynku polskim. Jednak w przyszłości chce szerzej zaistnieć za granicą. Próbuje swoich sił na Litwie i w Niemczech. Za Odrą spółka już realizuje pierwsze zadania, osiągając przychód roczny nieprzekraczający miliona euro. Za pięć lat chce mieć stamtąd ponad 10 proc. wyniku EBITDA. Potem spółka celuje w Skandynawię, gdzie myśli o akwizycjach.