– Musimy dopracować sam techniczny mechanizm wypłat – dowodził Sasin w trakcie audycji Sedno Sprawy. – W 2021 r. będzie trzeba złożyć wniosek, co do tego nie ma wątpliwości, bo to będzie świadczenie wypłacane na wniosek – wskazywał.
I nie wszyscy mogą liczyć na wypłatę. – 100 procent zwrotu tego, co zostało podniesione, dla osób w pierwszym progu podatkowym, to jest jedyne kryterium – mówił polityk PiS. – Do tych osób mniej zamożnych to jest kierowane. Zaplanowaliśmy w MAP, żeby to określenie bycia w pierwszym progu podatkowym nie generowało konieczności składania zaświadczenia z Urzędu Skarbowego, tylko odbywało się na oświadczenie. Elementarny element zaufania do obywateli państwo powinno posiadać – podsumowywał barwną frazą wicepremier.
Na rekompensaty miałoby zostać przeznaczone 3 mld zł co roku. Kwota ta została jakoby wyliczona w oparciu o założenie, że zużycie energii będzie „wysokie", a o rekompensaty wystąpią wszyscy, którzy będą do tego uprawnieni. Choć zapewne można zakładać, że rząd liczy, iż nie wszyscy będą chcieli odzyskać nadpłacone pieniądze.
Ważny jest jednak inny komunikat: chronimy Polaków przed skutkami polityki klimatycznej UE, której wynikiem jest wzrost cen – jak podkreślał Sasin. Z jego słów wynika też, że przedłużeniu ubiegłorocznego zamrożenia cen sprzeciwiła się Bruksela. – W ubiegłym roku było inne rozwiązanie, mamy w tej chwili opinię KE, jest to traktowane jako niedozwolona pomoc publiczna i musieliśmy znaleźć inne rozwiązanie – skwitował.