47 796 pkt osiągnął w środę indeks WIG. To nowy dołek trwającej bessy i jednocześnie najniższy poziom od listopada 2020 r. WIG20 z kolei spadał w porywach do 1431 pkt, a więc znalazł się najniżej od marca 2020 r. W tym samym czasie oscylatory MACD i RSI dla obu indeksów balansowały na granicy wyprzedania, więc można powiedzieć, że książkowo sygnalizowały gotowość do odbicia. Oczywiście łatwo pisze się o tym po fakcie, ale faktycznie odbicie przyszło. Druga połowa tygodnia należała do byków, a w piątek było na GPW zielono aż miło.
Wyraźne odbicie
Po południu w piątek WIG20 zyskiwał ponad 3 proc., a WIG wrócił nad okrągłe 50 000 pkt. Tydzień temu pisałem w tym miejscu, że ktoś w końcu zacznie łapać te spadające noże. Przecież o słabości naszych blue chipsów dowiedział się – dzięki artykułowi w Bloombergu – cały świat. I wygląda na to, że łapanka się zaczęła.
Powrót kapitału do ryzykownych klas aktywów sygnalizowały kryptowaluty. Bitcoin rósł w piątek o ponad 8 proc. i wrócił nad 21 000 USD. Mocno rosło także ethereum, dla którego motorem napędowym jest odliczanie dni do przejścia na konsensus PoS (The Merge).
Ponadto ropa naftowa WTI wyznaczyła w minionym tygodniu, i to mimo cięcia wydobycia przez OPEC+, nowe minimum trendu spadkowego 81,2 USD. To znosi nieco presji inflacyjnej, korygując wpływ „szalejących” cen gazu. Do tego doszedł mocniejszy złoty, zyskujący dzięki powrotowi EUR/USD nad poziom parytetu. Ów powrót możliwy był dzięki historycznej decyzji EBC o podniesieniu stóp procentowych o 75 pkt baz. i zapowiedzi kolejnych podwyżek.