Skarb Państwa kontroluje kilka dużych firm wykonawczych. Przejmował je, bo zagrożone były realizowane przez nie duże inwestycje infrastrukturalne. Pytanie, czy państwo dalej powinno trzymać te akcje. Szczególnie że trzyma je przez podmioty będące zamawiającymi: PKP PLK, spółki energetyczne, CPK. Pan zasugerował we wpisie w mediach społecznościowych, że nowy rząd powinien się nad tym pochylić. Jak branża patrzy na ten problem?
Cieszę się, że możemy o tym temacie porozmawiać, bo w przestrzeni publicznej jest o tym mało, a w branży to przedmiot bardzo burzliwych dyskusji. Na polskim rynku budowlanym mamy sytuację bez precedensu, najwięksi publiczni inwestorzy z obszaru infrastruktury są właścicielami dużych spółek wykonawczych, także notowanych na GPW: PKP PLK kontroluje Trakcję, CPK Torpol, a firmy energetyczne – Polimex Mostostal. Pamiętajmy też, że Polskie Sieci Energetyczne zapowiadają rozbudowę swoich mocy wykonawczych. Taka sytuacja prowadzi do znaczącego pogorszenia warunków konkurencyjności na rynku, szczególnie jest to widoczne na rynku budownictwa kolejowego. To rynek mały w relacji do całego budownictwa, ale funkcjonuje na nim bardzo dużo podmiotów, które mocno rywalizują o nowe kontrakty – szczególnie teraz, kiedy mamy utrzymujący się przestój inwestycyjny. Duża liczba podmiotów prywatnych konkuruje ze spółkami z udziałem Skarbu Państwa. Można sobie wyobrazić teoretyczną sytuację, kiedy warunki przetargowe mogą być w taki sposób formułowane, żeby preferować własnych wykonawców. Problemem jest również dysproporcja w sile poszczególnych graczy – istnieje ryzyko, że spółki „państwowe” bardzo szybko mogą zdobyć udziały w rynku w sposób mało rynkowy: państwo dysponuje bowiem większymi zasobami niż inwestorzy prywatni, mogą np. szybko dokapitalizować spółkę dużą sumą gotówki. Ponadto nie jestem przekonany, że publiczni zamawiający powinni brać na siebie realizację projektów. Wydaje mi się, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem rynkowym jest zlecanie robót budowlanych na zewnątrz.
Załóżmy, że rzeczywiście Skarb Państwa dojdzie do wniosku, że etap stabilizacji ratowanych wcześniej przedsiębiorstw już jest za nami. Pytanie, jak te udziały miałyby wrócić w prywatne ręce? Ostatnie lata to raczej repolonizacja firm, a sama branża budowlana zdominowana jest przez zagraniczny kapitał.
Mamy dwa scenariusze. Pierwszy to taki, że państwo rzeczywiście sprzedaje udziały w całości lub częściowo. Inwestorzy branżowi chętni na przejęcia na pewno by się znaleźli, trzeba to zrobić w sposób odpowiedzialny, uwzględniający w pierwszej kolejności interes narodowy.