Odpływ pracowników z Ukrainy, którzy wracają walczyć z rosyjskim agresorem, oraz wzrost cen i pogorszenie dostępności materiałów na skutek wzrostu cen surowców to kluczowe problemy, z jakimi w najbliższym czasie będzie się borykać branża – ocenia Polski Związek Pracodawców Budownictwa. W 2021 r. branża zatrudniała 373 tys. Ukraińców, o 21 proc. więcej niż rok wcześniej, co stanowiło prawie 80 proc. pracujących legalnie na budowach cudzoziemców.
Sytuacja nadzwyczajna
– Sytuacja blokady gospodarczej Rosji i samej wojny w Ukrainie może mieć wpływ na branżę budowlaną w Polsce, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby prognozować skutki. Dużo zależy od rozwoju wydarzeń w najbliższych tygodniach w relacjach UE – Rosja – Ukraina, a sytuacja tutaj jest bardzo dynamiczna – komentuje Marcin Wrzosek, rzecznik Budimeksu, największego generalnego wykonawcy w kraju. – Nie notujemy na razie szczególnie dużej liczby przypadków powrotów na Ukrainę naszych pracowników. Może to być zjawisko o większej skali u podwykonawców. Wszyscy ukraińscy pracownicy otrzymali od nas wsparcie, włączając sprowadzenie rodzin do Polski. Tym, którzy wyjechali, gwarantujemy, że miejsca pracy będą na nich czekać oraz wsparcie finansowe. O takie same świadczenia apelujemy do naszych podwykonawców – dodaje.
– W Erbudzie nie mamy wielu pracowników stałych z Ukrainy, ale codziennie na nasze budowy wychodzi około 1,3 tys. pracowników naszych podwykonawców. Część z nich już wróciła lub wraca na Ukrainę do rodziny albo walczyć, niektórzy wzięli urlopy, by zająć się sprowadzeniem rodzin do Polski. Sytuacja jest dla wszystkich nowa i dynamiczna, reagujemy na bieżąco – mówi Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu.
Paweł Bruger, rzecznik Mirbudu, przyznaje, że na rynku widać nasilające się braki kadry. Dodając do tego spodziewane zwyżki cen surowców, trudno dziś składać oferty w postępowaniach.
Leszek Gołąbiecki, prezes Unibepu, mówi że grupa korzysta z usług podwykonawców, którzy zatrudniają Białorusinów czy Ukraińców.