Wówczas strony zawarły umowę put/call, która umożliwiała spółce odsprzedaż Kalickiemu 2,4 mln akcji Famu po 10,4 zł plus odsetki (wczoraj kurs Famu spadł o 2,5 proc., do 2,38 zł) – o ile do 30 czerwca 2009 r. nie doszłoby do fuzji Ponaru z Famem. Spółki nie połączyły się, więc Ponar już 1 stycznia będzie mógł zażądać odkupienia walorów przez Kalickiego.

Inwestor próbuje się bronić przed rujnującym zobowiązaniem, argumentując, że Ponar naruszył umowę i doprowadził do jej wygaśnięcia (a więc i wygaśnięcia opcji). Dlatego domaga się zwrotu weksla. Chodzi o udzielenie Kalickiemu pełnomocnictwa do wykonywania głosów ze wspomnianych odkupionych od niego akcji Famu.

Pod koniec 2008 r. nowy zarząd Ponaru zdecydował, że samodzielnie będzie decydował o sprawach Famu, i cofnął pełnomocnictwo Kalickiemu. Na tym tle podczas walnych zgromadzeń dochodzi regularnie do spięć. Inwestor twierdzi, że pełnomocnictwo było nieodwołalne i obowiązujące do czerwca 2010 r. Władze Ponaru argumentują natomiast, że miało ono służyć jedynie ułatwieniu prac nad połączeniem przedsiębiorstw, a nie realizowaniu przez Kalickiego jego własnej polityki wobec Famu.

– Nie jest dla nas zaskoczeniem, że pan Kalicki chce odzyskać swój weksel. Stoimy jednak na stanowisku, że opcja put w dalszym ciągu obowiązuje i w związku z tym jak najbardziej zasadne jest posiadanie przez nas weksla jako zabezpieczenia. Oczywiście nie wykluczamy wypracowania jakiegoś porozumienia dla rozwiązania zaistniałej sytuacji – komentuje Jan Godłowski, prezes Ponaru.

W I półroczu grupa Ponaru miała 17,5 mln zł straty netto. W 2008 roku była aż 125 mln zł na minusie (głównie z powodu utworzenia rezerw na nietrafione inwestycje poprzedniego zarządu).