- Dzięki zwiększonej sprzedaży grzejników aluminiowych oraz rosnącemu eksportowi do krajów Europy Zachodniej i Wschodniej w drugim kwartale powinniśmy wypracować nieco lepsze przychody, niż w tym samym okresie 2010 r. – powiedział „Parkietowi” Konrad Hernik, prezes Armatury Kraków.
Dodaje, że w tym roku faktyczny popyt na produkty sanitarne w Polsce nie będzie raczej wyraźnie wyższy niż w roku poprzednim. – Jednym z powodów jest tzw. „dziura popytowa” na produkty z naszej branży, w związku z zamrożeniem inwestycji mieszkaniowych w roku ubiegłym i relatywnie małą liczbą mieszkań kupowanych obecnie na rynku pierwotnym. Sądzę, że znaczne ożywienie w tym segmencie rynku nastąpi dopiero w 2012 r. – uważa Hernik. Jego zdaniem obecnie nad Wisłą największy popyt nadal zgłaszają klienci dokonujący remontów mieszkań i domów.
- Mimo obserwowanych w ostatnich dniach spadków cen surowców, takich jak mosiądz i aluminium nadal ponosimy duże koszty związane z ich zakupem i tym samym osiągamy marże poniżej naszych oczekiwań. Z tego powodu dziś nic nie można jeszcze powiedzieć, jaki wynik netto wypracujemy po pierwszym półroczu – twierdzi Hernik.
W pierwszym kwartale Armatura Kraków wypracowała 57,1 mln zł skonsolidowanych przychodów i poniosła 0,85 mln zł straty netto. W tym samym okresie 2010 r. sprzedaż wzrosła 56,1 mln zł, a zysk netto przekroczył 2 mln zł.
Kurs akcji spółki od trzech miesięcy znajduje się w trendzie spadkowym. Na początku marca inwestorzy byli skłonni płacić za nie ponad 2,85 zł. Tymczasem dziś na otwarciu sesji walory Armatury Kraków kosztowały 2,62 zł (tyle samo co w środę). W trakcie notowań zaczęły nawet spadać.