Objął pan stery Budimeksu Nieruchomości z początkiem roku. Jesteście częścią Grupy Budimex i macie znaczący udział w skonsolidowanych zyskach – na poziomie 30 proc., licząc po trzech kwartałach 2019 r. W ubiegłym roku zwiększyliście sprzedaż mieszkań o 37 proc., do 1,66 tys. – to pierwszy wzrost po kilku spadkowych latach. Jakie wyniki chcecie osiągnąć w 2020 r., pamiętając, że rekord padł w 2015 r., kiedy znaleźliście nabywców na prawie 2 tys. lokali?
2019 r. był bardzo dobry, uzyskaliśmy wynik lepszy rok do roku, a także o około 200 mieszkań lepszy od planów w budżecie. Na ten sukces zapracowały wszystkie rynki, na których działamy: Warszawa, Kraków, Poznań, Trójmiasto – i nowy rynek, wrocławski. Szczególnie dobrze wypadła stolica, gdzie sprzedaliśmy 1 tys. mieszkań. Rozwijamy się tu bardzo mocno i podobnie będzie w kolejnych latach. W 2020 r. w scenariuszu bazowym planujemy utrzymać poziom sprzedaży z roku ubiegłego, czyli około 1,6 tys. mieszkań. Rynek jest cały czas dobry, jeśli wprowadzimy jeszcze kilka projektów, jest szansa na lepszy wynik. Przypomnę jeszcze, że latach 2015–2016, kiedy sprzedaż była bardzo wysoka, była to zasługa bardzo dużego projektu w Krakowie – Nowe Czyżyny, stanowiącego dużą część całej naszej oferty. Dziś rozwijamy się w kilku aglomeracjach.
Na koniec września w ofercie mieliście prawie 1,8 tys. lokali, w tym 800 w Warszawie. Jak dziś wygląda oferta?
Realnie nasza oferta to około 1,5 tys. mieszkań.
A jak duży jest bank ziemi?