Po ogłoszeniu przez rząd ograniczeń w handlu spowodowanych trwającą pandemią, wszyscy oczekiwaliśmy solidnego wsparcia, jakim miała być Tarcza Antykryzysowa dla biznesu. Jak się okazało, parasol ochronny - owszem został rozłożony nad przedsiębiorcami - ale wybiórczo, selektywnie i niesprawiedliwie, zapewniając wsparcie najemcom, i to tylko wybranym, kosztem właścicieli obiektów handlowych. Oczekiwaliśmy realnej pomocy i konstruktywnych rozwiązań, a otrzymaliśmy prawny bubel w postaci automatycznego zawieszenia wszystkich umów najmu w galeriach handlowych, także z tymi najemcami, których sklepy z racji prowadzonej działalności mogą pozostać otwarte.
Tarcza Antykryzysowa w kontekście branży retail przypomina obecnie budowanie domu od dachu, a nie od fundamentów. Brak środków finansowych na utrzymanie galerii handlowych w konsekwencji zmusi zarządców do zamknięcia swoich obiektów, a to rzecz jasna odbije się na najemcach i ich biznesie, który w przypadku lokalnych przedsiębiorców jest często jedynym źródłem ich utrzymania. Nastąpiła wręcz kuriozalna sytuacja, kiedy to rząd poprzez rzekomą pomoc oferowaną najemcom, ucina jednocześnie gałąź, na której opiera się ich biznes. Z jakiegoś powodu rząd zakłada, że centra handlowe są własnością superbogatych korporacji czy funduszy, które stać na to, żeby wziąć ciężar tych rozwiązań na siebie. Należy jednak pamiętać, że w polskiej rzeczywistości znacząca część obiektów, w tym większość obiektów w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców, jest w rękach polskich przedsiębiorców, często firm lokalnych. Przy obsłudze i utrzymaniu wszystkich centrów handlowych w Polsce pracuje ponad 60 tys. osób. Są to miejsca pracy w administracji obiektów i firmach współpracujących w zakresie utrzymania technicznego, sprzątania, ochrony itp. Są to często małe rodzinne firmy.
Czy jest jeszcze szansa na to by nie doprowadzić do katastrofy w sektorze handlowym? Uważam, że tak, ale to wymaga szybkich i konkretnych zmian w ustawie, które dadzą szansę na pomyślne wyjście z kryzysu zarówno najemcom, jak i właścicielom nieruchomości. Należy wypracować takie rozwiązania, które ochronią biznesy najemców ale i umożliwią właścicielom obiektów handlowych ich utrzymanie.
Po pierwsze wszyscy proporcjonalnie powinniśmy zostać obciążeni skutkami pandemii, a w tym momencie cały ciężar odpowiedzialności został przerzucony niesprawiedliwie tylko na właścicieli centrów handlowych.
Po drugie, z naszej perspektywy kluczową sprawą jest wprowadzenie obowiązku dzielenia się ryzykiem i skutkami kryzysu z bankami. Banki mogą odegrać bardzo istotną rolę w amortyzowaniu wpływu kryzysu na przedsiębiorstwa, jak również na dalszym etapie, mogą istotnie pomóc w wychodzeniu z kryzysu i stymulowaniu wzrostu gospodarczego. Tarcza Antykryzysowa, aby realnie działać, powinna regulować kwestię odroczenia rat kapitałowych czy kapitałowo-odsetkowych dla właścicieli obiektów. Jeśli Ustawa ma spełniać swoją ochronną funkcję, powinna ponadto gwarantować możliwość umarzania lub proporcjonalnego zmniejszenia opłaty z tytułu użytkowania wieczystego za okres objęty wszelkimi zakazami handlu dla właścicieli nieruchomości, jak również co najmniej sześciu miesięcy po ustaniu tych ograniczeń. Będziemy walczyć, by rząd pochylił się nad wprowadzeniem przepisu o możliwości odzyskania podatku od nieruchomości już zapłaconego przez przedsiębiorcę przed dniem wejścia w życie ustawy, a po 1 stycznia 2020 r.
Istotne dla nas jest to, aby rząd spojrzał w sposób holistyczny na całą branżę, a podczas podejmowania decyzji brał pod uwagę postulaty podmiotów, których te decyzje dotyczą. Najemca i właściciel centrum handlowego to naczynia połączone. Konstruktywna pomoc musi dotyczyć obu stron. Do tego dochodzą podwykonawcy i inni kontrahenci świadczący usługi dla obiektu, z których interesami też musimy i chcemy się liczyć. Nasze postulaty, które zgłaszamy od samego początku zaistniałej sytuacji nie zostały wzięte pod uwagę przez rząd podczas opracowywania rozwiązań Tarczy Antykryzysowej. Doprowadziło to do miejsca, w którym obecnie jesteśmy - stoimy przed obliczem zapaści biznesowej i recesji, która może pogrążyć polski handel na długi czas. To, w jakiej rzeczywistości znajdziemy się za kilka miesięcy, zależy od aktualnie wypracowywanych rozwiązań. Za chwilę może być już bowiem za późno na zatrzymanie kuli śnieżnej głębokiego kryzysu, która właśnie została wprawiona w ruch.