Trwa konferencja Izby Domów Maklerskich w Bukowinie Tatrzańskiej. Już pierwszego dnia imprezy padło wiele, kontrowersyjnych tez. Jest jak u Hitchocka. Zaczęło się od trzęsienia ziemi, a emocje później już tylko rosły.
Odważne tezy
Od mocnego uderzenia konferencję rozpoczął Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich. – Musimy przyspieszyć rozwój rynku. Potrzebne są odważne decyzje – mówił. W jego wystąpieniu nie zabrakło też kontrowersyjnych tez, które poruszyły uczestników konferencji. – Ponownie postulujemy o zniesienie tzw. podatku Belki. Został on wprowadzony tymczasowo i obowiązuje już 20 lat. Mam propozycję, by go czasowo znieść, również na 20 lat – wskazał Markiewicz. Mówił on także o problemach rynkowych. – Kłopotem są zdalni członkowie giełdy, którzy mają dzisiaj już ponad 50 proc. udziałów. Zdalni członkowie osłabiają dzisiaj potencjał krajowej branży i nie wspierają małych i średnich przedsiębiorstw – mówił Markiewicz. Mocne słowa padły także w kontekście crowdfundingu. – Ten rynek jest przeceniany i niedoszacowane jest jego ryzyko. Skala tego rynku tak naprawdę jest marginalna i tak pozostanie. Nie wrzucajmy tego do rynku kapitałowego, bo to będzie ciążyć nam na reputacji – apelował szef Izby Domów Maklerskich.
Ostrzeżenia makro
Pierwszego dnia wydarzenia nie brakowało również wątków makroekonomicznych, które dzisiaj budzą więcej obaw niż nadziei.
– Wyniki gospodarcze będą lepsze w tym roku, gorsze w przyszłym, możemy wejść w techniczną recesję. Nie możemy doprowadzić do tego, by rosło bezrobocie. Polityka monetarna musi być zrównoważona, a polityka fiskalna nie może zbyt mocno zaciągnąć hamulca – mówił Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. – Biorąc pod uwagę historyczne epizody inflacji i spowolnienia nie oznacz to nic dobrego dla rynku. Mamy już teraz przecenę wielu aktywów. Kolejne 6–12 miesięcy będzie trudne dla rynku kapitałowego. Rynek jednak dyskontuje szybciej przyszłość. Jeśli inflacja zacznie się stabilizować, przyjdzie impuls z KPO, to może w połowie 2023 r. będzie lepiej, a w 2024 r. znajdziemy się w lepszym otoczeniu. W krótkim okresie główne ryzyko dla Polski to klasyfikacja do kraju frontowego. W długim terminie jest to niebezpieczne. Musimy zrobić wszystko co możliwe, by poprzez aktywną komunikację z inwestorami pokazać, że jesteśmy w centrum Europy i jesteśmy bezpieczni. Nie możemy być kwalifikowani jako kraj peryferyjny – mówił Borys.
Podczas dyskusji na temat perspektyw makroekonomicznych pojawiły się też i optymistyczne wątki. – Panuje pełne zrozumienie wyzwań, przed którymi stoimy. To jest najważniejsze, by podejmować właściwe decyzje. Dzisiaj tematem jest Ukraina, ale wątków będzie więcej. Stawiam tezę, że inflacja będzie poniżej 6 proc. w grudniu przyszłego roku. Mamy ograniczenie popytu, ale to nie jest kwestia tylko stóp procentowych, ale też i kwestia tempa ich podnoszenia, jak i innych czynników – mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.