W czwartek wieczorem mBank poinformował o rezygnacji Cezarego Stypułkowskiego ze stanowiska prezesa zarządu mBanku ze skutkiem na dzień złożenia. Taki ruch w dużej mierze był oczekiwany, bo odejście Stypułkowskiego i przejęcie władzy w banku przez nowego szefa to proces realizowany już od kilku miesięcy.
Czy Cezary Stypułkowski trafi do Pekao
Z drugiej strony, wydaje się, że zmiana nie miała nastąpić tak szybko – Stypułkowski miał pozostać w mBanku co najmniej do końca 2024 r. I tu pojawia się znak zapytania: z czego ta przyspieszona decyzja może wynikać?
Media spekulują, że Stypułkowski ubiega się o stanowisko prezesa Banku Pekao. Takie doniesienie pojawiły się zresztą jeszcze na początku roku, gdy ruszyła kadrowa miotła w bankach państwowych. Konkurs na szefa Pekao powinien być rozstrzygnięty lada chwila, ponieważ trwa już od połowy maja. I być może rezygnacja Stypułkowskiego właśnie teraz to nieprzypadkowa zbieżność.
Reakcja rynku po rezygnacji prezesa mBanku
Na wieść na przyspieszonej rezygnacji Cezarego Stypułkowskiego inwestorzy w zasadzie nie zareagowali. Od piątku rano notowania mBanku na warszawskiej giełdzie są na lekkim plusie – około 1,6 proc. o godz. 11.10. Zdaniem analityków, rynek nie płacze więc rzewnie po Stypułkowskim, ani też nie przyjęły tej informacji z jakąś wielką euforią i zadowoleniem.
– Rynek był na to przygotowany, można też spodziewać się braku zmiany strategii banku pod nowymi rządami. Z punktu widzenia inwestorów nic się więc nie zmieni – komentuje jeden z analityków.