Monika Kurtek, Bank Pocztowy: Jeszcze dwa lata dwucyfrowej inflacji

Duża podwyżka płacy minimalnej oraz mrożenie cen energii elektrycznej i gazu sprawią, że inflacja dłużej utrzyma się na podwyższonym poziomie – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Publikacja: 14.09.2022 20:08

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” była Monika Kurtek, główna eko

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” była Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Fot. mat. prasowe

Foto: Parkiet TV

Płaca minimalna w 2023 r. wzrośnie dwa razy: najpierw do 3490 zł, a później do 3600 zł. Łącznie będzie to wzrost o niemal 20 proc. Czy to doprowadzi do fali zwolnień pracowników, jak ostrzegają organizacje pracodawców?

O ile sytuacja gospodarcza nie będzie kryzysowa, nie powinno to prowadzić do fali zwolnień. Natomiast konsekwencją takiej podwyżki płacy minimalnej będzie wyższa inflacja. Firmy, które zatrudniają w oparciu o płacę minimalną, przy wzroście szeregu innych kosztów – np. energii i gazu – będą podnosiły ceny swoich towarów i usług. To jest czynnik proinflacyjny. Zwolnienia są natomiast o tyle mało prawdopodobne, że firmy mają trudności z pozyskaniem pracowników, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Dopóki nie będą w sytuacji podbramkowej, nie będą więc chciały pracowników zwalniać.

W ostatnich kwartałach koszty firm też bardzo szybko rosły, a mimo to były one w stanie – średnio rzecz biorąc – zwiększać nie tylko nominalny zysk, ale też marże zysku. Na początku br. rentowność firm była najwyższa w historii badań GUS. Co więcej, udział kosztów pracy w całkowitych kosztach malał. Może się więc wydawać, że firmy mają sporo miejsca, żeby podnieść płace.

Jeśli chodzi o rentowność, to dysponujemy danymi z I połowy br. Ankietowe dane oraz rozmowy z prezesami firm sugerują, że teraz, w III kwartale, rentowność bardzo się pogarsza. Trzeba też pamiętać, że podwyżka płacy minimalnej wpłynie też na nieco wyższe wynagrodzenia.

Prognozy, wedle których wzrost przeciętnego wynagrodzenia miał powoli hamować, są nieaktualne?

Żądania płacowe będą się nasilały, choćby dlatego, że inflacja będzie ciągle wysoka, a na początku 2023 r. może nawet wyższa niż teraz. Podwyżka płacy minimalnej te żądania płacowe jeszcze zwiększy. Z drugiej strony wydaje się, że będą one coraz rzadziej akceptowane przez pracodawców. Spodziewam się więc, że w II połowie 2023 r. wzrost płac będzie hamował.

Prezes PiS powiedział, że cena energii elektrycznej będzie zamrożona dla tych gospodarstw domowych, które zużywają jej mniej niż 2000 kWh rocznie. Jak ocenia pani tę propozycję?

Pytanie, skąd wziął się ten próg 2000 kWh. Przypuszczam, że zrobiono analizy, z których wynika, że to jest przeciętne roczne zużycie energii w gospodarstwie domowym. Ta propozycja jest więc o tyle ciekawa, że te gospodarstwa, które zużywają więcej energii, będzie zachęcała do oszczędności. Ale samo zamrożenie cen to jest zdjęcie pewnego ciężaru z gospodarstw domowych kosztem większego obciążenia finansów publicznych.

Rząd będzie musiał kompensować dystrybutorom energii wzrost kosztów, którego nie mogą przełożyć na taryfy. To oznacza ekspansję fiskalną. Jednocześnie zamrożenie cen energii, choć na krótszą metę obniży inflację, na dłuższą metę oznacza, że gospodarstwa domowe nie będą musiały ograniczać wydatków na inne towary i usługi. Jaki to będzie miało łącznie wpływ na inflację?

Wszelkie działania, które zdejmują ciężar z gospodarstw domowych, przenosząc go na finanse publiczne, utrudniają i przedłużają walkę z inflacją. Bez mrożenia cen energii i – na co też się zanosi – gazu, inflacja na początku 2023 r. byłaby nawet w okolicy 20 proc. Obecnie można oczekiwać, że będzie bliżej 15 proc. Kolejne miesiące powinny przynieść już delikatny spadek inflacji. Średnio jednak w przyszłym roku będzie ona wciąż dwucyfrowa, choć pewnie nieco niższa niż 14 proc., które odnotujemy w tym roku. Otwarte jest pytanie, czy na koniec 2023 r. będzie wciąż powyżej 10 proc., czy trochę niżej, w okolicy 8 proc.

Wszystko to przy założeniu, że rząd utrzyma do końca 2023 r. tzw. tarczę antyinflacyjną?

Tak. Jej wygaszenie spowodowałoby automatyczny wzrost cen energii, paliw i żywności. Ale prędzej czy później nas to czeka. Jeśli rząd zacznie wygaszać tarcze od stycznia 2024 r., choćby stopniowo, to inflacja wtedy wzrośnie. W ten sposób z dwucyfrową inflacją możemy żyć jeszcze przez dwa lata.

Czy taka ścieżka inflacji uzasadnia zatrzymanie podwyżek stóp procentowych już dzisiaj oraz ich obniżki w II połowie 2023 r., co sygnalizuje prezes NBP?

Zgodnie z teorią ekonomii stopy procentowe powinny się znajdować mniej więcej na poziomie inflacji bazowej (nieobejmującej cen energii i żywności – red.), która jest w okolicy 10 proc. Takiego wzrostu stóp nikt w Polsce chyba nie oczekuje, w szczególności zaś większość członków Rady Polityki Pieniężnej. Wszystko więc wskazuje, że jesteśmy blisko zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych, a może już nawet został on zakończony, jeśli inflacja we wrześniu będzie niższa niż w sierpniu. O tym, czy w 2023 r. dojdzie do obniżek stóp procentowych, trudno dzisiaj wyrokować. To jest jednak odległa perspektywa. Ale jeśli RPP będzie zdeterminowana, żeby stopy obniżać, to zrobi to nawet przy inflacji na poziomie 10 proc. Taki scenariusz potrafię sobie wyobrazić, choć to nie oznacza, że uważam go za uzasadniony.

Banki
Michał Bolesławski nowym prezesem ING BSK. Jest zgoda KNF
Banki
Jakie rezerwy na franki
Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. wyróżniony Złotym Godłem Quality International 2024
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze