Banki i SKOK-i w lipcu 2020 r. udzieliły o 22,7 proc. mniej kredytów mieszkaniowych niż rok temu, wartość sprzedaży spadła o 22,6 proc. - podało Biuro Informacji Kredytowej. Udzielono ich w lipcu tego roku 17,2 tys. o wartości 4,75 mld zł. Widać jednak odbicie wobec czerwca tego roku po odpowiednio 13,4 proc. i 10,5 proc. Od stycznia do lipca sprzedano 124,7 tys. kredytów mieszkaniowych na ponad 36 mld zł, co oznacza spadek odpowiednio o 10,4 proc. i 3,7 proc.
W okresie styczeń - lipiec 2020 r. już 41,7 proc. wartości udzielonych kredytów dotyczyło przedziału kwotowego powyżej 350 tys. zł. "Analizując sytuację w poszczególnych przedziałach kwotowych określających wartość udzielanego kredytu mieszkaniowego w okresie styczeń - lipiec 2020 r. nadal tak, jak i w poprzednich okresach, obserwujemy odmienne tendencje. Dodatnie dynamiki sprzedaży kredytów mieszkaniowych zarówno w ujęciu liczbowym, jak i wartościowym dotyczą tylko kredytów powyżej 350 tys. zł, których pomiędzy styczniem a lipcem 2020 r. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. w ujęciu liczbowym udzielono więcej o 9,4 proc., a w wartościowym o 9,5 proc." - tłumaczy BIK.
Według głównego analityka Biura Informacji Kredytowej Waldemara Rogowskiego, wyniki lipcowej sprzedaży kredytów mieszkaniowych są już w pełni odzwierciedleniem końcówki lockdownu oraz początku odmrażania gospodarki. - Lepszy od czerwca lipiec sygnalizował już lepszy czerwcowy odczyt Indeksu Popytu na kredyty mieszkaniowe (-6,7 proc.). Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych jest determinowana zachowaniem zarówno potencjalnych kredytobiorców, chcących nabyć nieruchomość na kredyt, jak i banków udzielających kredytów. Banki, w nadal dużej niepewności, mają zaostrzoną politykę kredytową, skutkującą ograniczoną dostępnością kredytu, szczególnie w wyniku zmniejszenia akceptowalnego poziomu wskaźnika LtV. Te czynniki oraz wyższe wymagania odnośnie wysokości wkładu własnego mogą stanowić istotną barierę uzyskania kredytu, szczególnie w grupie wiekowej 22 - 35 lat. Stąd duże ujemne dynamiki w przedziałach kredytów 100 -150 tys. zł oraz 150 - 200 tys. zł (odpowiednio liczbowo minus 24,2 proc. oraz minus 20,5 proc.) – mówi Rogowski.
Jego zdaniem, to właśnie strona podażowa, a nie popytowa (która praktycznie już się odbudowała - lipcowy odczyt Indeksu popytu to tylko minus 3,5 proc.) decydować będzie o obliczu rynku kredytów mieszkaniowych w kolejnych miesiącach i całej drugiej połowie 2020 r. Banki sygnalizują już w cyklicznej ankiecie sporządzanej dla NBP poluzowanie wymagań wobec potencjalnych kredytobiorców hipotecznych.
Pomimo dużych wcześniejszych obaw BIK nie odnotowuje spadku jakości portfela kredytów mieszkaniowych. - Przy czym należy pamiętać, że mówimy o opóźnieniach 90-dniowych, czyli możliwych do wystąpienia dopiero po 3 miesięcznym opóźnieniu w spłacie raty kredytu. Ponadto część kredytobiorców skorzystała lub nadal korzysta z bankowych wakacji kredytowych, i w ich przypadku ewentualne przeterminowanie może najwcześniej wystąpić w IV kwartale 2020 r. Podobnie jak w przypadku pozostałych rodzajów kredytów musimy szczególnie obserwować +powakacyjne+ zachowania kredytobiorców mieszkaniowych. Czy po zakończeniu okresu odroczenia będą regularnie miesięcznie spłacać raty kredytu, czy też nie. Intuicja i doświadczenie podpowiadają, że większość wróci do regularnej comiesięcznej spłaty zaciągniętego kredytu mieszkaniowego - zaznacza Rogowski.