Powolne odmrażanie kredytów mieszkaniowych

Banki powoli luzują zaostrzone w czasie pandemii wymagania dotyczące udzielenia finansowania na nieruchomości. Wciąż jednak ułatwienia obarczone są dodatkowymi warunkami.

Publikacja: 15.09.2020 13:38

Powolne odmrażanie kredytów mieszkaniowych

Foto: Adobestock

Niższy wkład własny, akceptowanie dochodów z prowadzonej działalności gospodarczej i coraz łagodniejsze podchodzenie do zarobków z umów śmieciowych – takie zmiany sugerują banki udzielające kredytów mieszkaniowych – wynika z analizy HRE Investments. Problem w tym, że te ułatwienia wciąż obarczone są dodatkowymi warunkami i dojście do stanu sprzed epidemii może zająć wiele miesięcy.

Zdolność jeśli jest, to rośnie

Sytuacja gospodarcza, w tym na rynku pracy i nieruchomości, nie pogorszyła się aż tak bardzo, jak obawiano się na początku lockdownu, gdy banki mocno zaostrzyły warunki udzielania hipotek. To spowodowało, że od kilku miesięcy osoby, które w normalnych warunkach zaciągałyby kredyt na zakup mieszkania, nie mają szans na hipotekę i co najmniej kilkadziesiąt tysięcy młodych Polaków nie może dziś zamieszkać na swoim. - Są w ten sposób wypychani na rynek najmu lub muszą prolongować swoje plany odnośnie wyprowadzki z rodzinnego domu czy założenia własnej rodziny. Jest to przestrzeń do działania dla rządu. Mógłby on zaproponować system gwarancji kredytowych dobrze zarabiającym osobom chcącym kupić pierwsze „M" – sugeruje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Jednak jeśli już ktoś spełnia wyśrubowane wymagania banków, może sporo pożyczyć dzięki rekordowo niskim stopom procentowym (obniżono je wiosną z 1,5 proc. do 0,1 proc.). Nie zaprzepaścił tego nawet ruch banków polegający na podwyżkach marż kredytowych w obliczu wyższego ryzyka kredytowego. Trzyosobowa rodzina, w której oboje rodzice pracują przynosząc do domu po średniej krajowej może pożyczyć na mieszkanie 706,6 tys. złotych w ramach 30-letniego kredytu. To o 2 tysiące więcej niż w sierpniu, ale też o 73 tysięcy więcej niż przed rokiem – podaje HRE. Jeśli natomiast chodzi o deklarowaną przez banki maksymalną zdolność kredytową, to w przypadku rodziny dysponującej dwiema średnimi krajowymi, banki deklarują tu chęć pożyczenia kwot o dużym rozstrzale. Jest to od ponad pół miliona w Millennium do ponad 800 tysięcy złotych w bankach: BOŚ, Pocztowym czy ING.

Luzowanie wymogów

Foto: materiały prasowe

Pocieszeniem jest fakt, że od co najmniej 2 miesięcy kolejne banki decydują się na pewne ułatwienia w ubieganiu się o kredyty mieszkaniowe. - Jest to jednak pełzająca liberalizacja na tle skokowego utrudnienia, do którego doszło na początku epidemii. I tak na przykład coraz więcej instytucji przyznaje, że udzieli kredytu osobie, która osiąga dochody z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej. Jeszcze na początku epidemii było to niemal niemożliwe. Trzeba mieć jednak świadomość, że bank przy okazji analizowania wniosku kredytowego będzie bardzo dokładnie badał czy w wyniku koronawirusa wnioskodawca nie zaliczył okresowego spadku przychodów z prowadzonej działalności. Jeśli tak, to najpewniej przyjmie właśnie ten niższy zysk do badania zdolności kredytowej – mówi Turek. Niektóre instytucje sugerują także wciąż odrzucanie wniosków od osób zatrudnionych w branżach szczególnie narażonych na skutki COVID-19. Bez wątpienia pozytywną informacją jest ta, że z grona ankietowanych banków około 2 na 3 rozważą wniosek od przedsiębiorcy.

Gorzej jest w sytuacji kredytobiorcy osiągającego dochody z tytułu tzw. umowy śmieciowej. Wniosek od takiej osoby przyjmie co najwyżej kilka instytucji, ale najczęściej dodatkowym warunkiem jest to, aby nie było to jedyne źródło dochodu potencjalnego kredytobiorcy. Banki w takim przypadku lubią też informować o tym, że przy wnioskach kredytowych od osób zarabiających w ramach umów śmieciowych mają tzw. podejście indywidualne – wynika z badania HRE. Co to oznacza w praktyce? To, że łatwo nie będzie, bo trzeba będzie spełnić dodatkowe wymagania.

Standardem jest dziś wymaganie 20-proc. wkładu własnego. Jeszcze na początku roku było to dwa razy mniej. Dziś z 10-proc . wkładem uda nam się kupić mieszkanie tylko po spełnieniu dodatkowych warunków. Są to oferty skierowane do dotychczasowych klientów banku, osób o ponadprzeciętnych dochodach czy takich, które chcą kupić relatywnie łatwo zbywalną nieruchomość – np. małe, tanie mieszkanie w dużym mieście.

Foto: materiały prasowe

W ostatnich tygodniach pozytywna zmiana zaszła w wymaganiach odnośnie wkładu własnego. Bank ING zdecydował, że będzie akceptował wnioski kredytowe od osób posiadających wkład własny na poziomie 20 proc. Jeszcze miesiąc temu minimalnym wymaganiem było w tym wypadku 30 proc. wkładu. Świadczyć to może o tym, że bank uznał, że wyraźnie spadło prawdopodobieństwo spadków cen na rynku mieszkaniowym w Polsce. Już tylko jedna instytucja (BOŚ) wymaga od potencjalnych kredytobiorców 30-proc. wkładu własnego.

Sprzedaż lekko spadnie

Popyt i sprzedaż hipotek odbudowuje się stopniowo z miesiąca na miesiąc po dołku, który zanotowano w kwietniu i maju. W I półroczu sprzedaż kredytów mieszkaniowych wyniosła 31,2 mld zł, co oznacza spadek o 0,4 proc. rok do roku, liczba podpisanych umów spadła o 8,3 proc. – podaje BIK. Z jego prognozy wynika, że w całym roku banki udzielą kredytów mieszkaniowych o wartości 60 mld zł, co oznacza spadek o 8 proc. Z danych BIK wynika, że w najlepszym od dekady 2019 r. sprzedaż urosła o 14,9 proc., do 65 mld zł. Nowych umów przybyło o 4 proc., do 238,3 tys.

Banki
Banki mają jeszcze szanse na dalsze zwyżki?
Banki
Bank Pekao chce wypłacić 12,6 zł dywidendy na akcję
Banki
PKO BP warty sto miliardów. Gdzie jest granica wzrostów?
Banki
Euforia na bankach. Wzrosty przyspieszają
Banki
Zarobki prezesów banków. Duże wzrosty i odprawy
Banki
Szykują się sowite dywidendy banków. Na co mogą liczyć akcjonariusze?
Banki
Czy polskie złoto jest bezpieczne?