Kredytowa posucha może jeszcze potrwać

Głównym problemem jest niski popyt, szczególnie firm, na finansowanie bankowe. Pandemia i tarcze antykryzysowe zwiększyły ich płynność i zmniejszyły aktywność gospodarczą.

Publikacja: 24.02.2021 05:25

Kredytowa posucha może jeszcze potrwać

Foto: Adobestock

Dane NBP pokazały pierwszy w historii spadek wolumenu kredytów w styczniu – bez korekty o kurs spadek wyniósł 0,1 proc. rok do roku. Po korekcie o kurs odnotowano piąty z rzędu ujemny odczyt – minus 1 proc. rok do roku.

Kluczowy wpływ pandemii

– O słabości rynku kredytowego decydują czynniki o charakterze popytowym i podażowym, a ich głównym źródłem jest nadal duża niepewność dotycząca rozwoju pandemii, czyli obawy o trzecią falę i skalę ewentualnego kolejnego lockdownu – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Foto: GG Parkiet

Wyjaśnia, że w zakresie podaży głównym czynnikiem wpływającym na wartość akcji kredytowej jest to, że banki ostrożnie podchodzą do udzielania kredytów. Wprawdzie już od lata ub.r. złagodziły nieco wymagania wobec kredytobiorców (akceptacja niższego wkładu własnego i scoringu), ale nadal skupiają się głównie na własnych, znanych im klientach. O poluzowaniu wymogów świadczy fakt, że poziom akceptacji wniosków o kredyty konsumpcyjne (ratalne i gotówkowe) i mieszkaniowe wrócił – po tąpnięciu w kwietniu 2020 r. – do poziomów sprzed pandemii.

– Oznacza to, że głównym powodem słabości jest niski popyt. Dotyczy to głównie kredytów gotówkowych i tych dla mikrofirm. Popyt na mieszkaniowe jest niezły, banki również chcą ich udzielać, łagodzą wymagania i w tym roku spodziewamy się 14-proc. wzrostu wartości sprzedaży hipotek. Dużą słabość kredytów widać w mikrofirmach, także większe firmy – choć sporo zależy od branży – mają małe zapotrzebowanie na kredyty, szczególnie te finansujące rozwój, czyli inwestycyjne. Jest to spowodowane mniejszą aktywnością gospodarczą i wielkim napływem depozytów w ramach rządowych tarcz antykryzysowych, dodatkowo zwiększających płynność finansową firm, które od lat mało inwestują. Dopóki firmy nie zobaczą istotnego wzrostu popytu na swoje produkty i nie będą musiały zwiększyć mocy produkcyjnych, co może zająć dwa–trzy lata, ich popyt na kredyty inwestycyjne będzie słaby – mówi prof. Rogowski.

Brak inwestycji

Spodziewa się tzw. efektu sprężyny popytowej w drugim półroczu pod warunkiem zapanowania nad pandemią i poluzowania obostrzeń. – Sprężyna jest teraz ściśnięta, bo klienci nie mogą realizować popytu, szczególnie w zakresie usług. Gdy obostrzenia miną, zostanie zwolniona i zacznie się realizacja odroczonego popytu, głównie w usługach, co jest teraz mocno ograniczone. To zwiększy zapotrzebowanie przede wszystkim na kredyty gotówkowe, które finansują bieżące wydatki i usługi. Kredyty ratalne są na fali wzrostowej, ponieważ finansują zakup dóbr trwałego użytku, które w pandemii można nabyć w e-commerce, a od niedawna ponownie w sklepach stacjonarnych – dodaje ekspert BIK.

Ekonomiści PKO BP wskazują, że w styczniu kredyty dla małych, średnich i dużych firm odnotowały przyrost większy od sezonowego, głównie za sprawą kredytów obrotowych. Może to wynikać z węższego niż wiosną zakresu tarcz i odbudowy zapasów przed oczekiwanym odbiciem w gospodarce. Tempo wzrostu kredytów inwestycyjnych spadło do zera, wskazując, że to sektor publiczny (który akumuluje wolne środki na depozytach), będzie głównym motorem inwestycji w tym roku.

Sceptyczny jest Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – Nie spodziewam się silnego trwałego odbicia w gospodarce po pandemii ani dużych inwestycji firm w sytuacji, gdy prawdziwy kryzys dopiero przed nami, z powodu zakończenia tarcz antykryzysowych. Nie oczekuję więc wzrostu akcji kredytowej. Inflacja, która może wybuchnąć już w tym roku, może wymusić na RPP podwyżki stóp procentowych, co znacznie zmniejszy popyt na kredyty hipoteczne – jedyny segment rynku, który jeszcze jako tako rośnie. Do tego dodajmy wciąż nierozwiązany problem kredytów frankowych. Stagnacja na rynku kredytowym potrwa jeszcze jakiś czas. Wchodzimy w erę stagflacji, więc nie oczekuję nagłego wzrostu apetytu na inwestycje ani zwiększenia popytu konsumpcyjnego w warunkach obostrzeń pandemicznych – mówi Materna.

Banki
Banki mają jeszcze szanse na dalsze zwyżki?
Banki
Bank Pekao chce wypłacić 12,6 zł dywidendy na akcję
Banki
PKO BP warty sto miliardów. Gdzie jest granica wzrostów?
Banki
Euforia na bankach. Wzrosty przyspieszają
Banki
Zarobki prezesów banków. Duże wzrosty i odprawy
Banki
Szykują się sowite dywidendy banków. Na co mogą liczyć akcjonariusze?