Presja płac utrudnia bankom redukcję kosztów pracowniczych

Czołowym bankom udaje się zmniejszać wydatki osobowe, ale w głównej mierze wynika to ze zmniejszania liczby etatów. Tam, gdzie zatrudnionych przybywa, koszty pracownicze wyraźnie rosną.

Publikacja: 23.08.2021 05:42

Presja płac utrudnia bankom redukcję kosztów pracowniczych

Foto: Adobestock

Wbrew obawom pandemia nie odwróciła trendu panującego w Polsce od kilkunastu lat i płace nadal rosną w szybkim tempie. W lipcu przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 5852 zł brutto, co oznacza wzrost o 8,7 proc. rok do roku – wynika z danych GUS. To o 15 proc. więcej niż dwa lata temu i o 42 proc. niż na początku 2011 r. Rosnące płace idą w parze z niską stopą bezrobocia: w czerwcu według GUS wyniosła 5,9 proc., a liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy była już niższa niż 12 miesięcy wcześniej.

Wszyscy widzą oczekiwanie wzrostu płac

Presja płac wpływa również na sektor bankowy, który kiedyś jawił się jako wymarzone miejsce pracy i nie musiał w tak dużym stopniu jak teraz rywalizować z innymi branżami o utalentowanych pracowników. To dla banków koszty pracownicze stanowią połowę wydatków operacyjnych (bez amortyzacji), więc to ważna pozycja. Dane KNF wskazują, że koszty pracownicze sektora bankowego w całym I półroczu wyniosły 8,8 mld zł, czyli były o 1 proc. wyższe niż rok temu (w 2020 r. zmalały o 2 proc.). Wydatki pracownicze są stabilne lub lekko rosną, mimo że banki próbują neutralizować presję na wzrost płac, przeprowadzając zwolnienia (przez co liczba zatrudnionych w sektorze systematycznie maleje). Uderzenie w przychody banków po cięciu stóp procentowych powoduje, że trzeba bardziej dbać o koszty. Po I półroczu wskaźnik kosztów operacyjnych (zawierają podatek od aktywów i składki na BFG, ale nie amortyzację) do przychodów wyniósł w sektorze 51,7 proc. w porównaniu z 52,5 proc. w 2020 r. Przed pandemią, w I półroczu 2019 r., było to 50,9 proc. Im niższy wskaźnik, tym wyższa rentowność i wynik operacyjny.

PKO BP miał w I półroczu koszty wynagrodzeń mniej więcej takie jak rok temu mimo spadku liczby etatów w tym czasie o nieco ponad 1,4 tys., do 25,9 tys. – W II kwartale umiarkowana presja płac w niektórych obszarach zatrudnienia zaczęła być jednak widoczna. Pojawiła się w tych obszarach, w których wiele firm zgłasza duże zapotrzebowanie na wybraną grupę pracowników lub na rynku dostępna jest niewielka pula specjalistów z danej dziedziny. U nas zjawisko to widoczne jest w wybranych specjalizacjach z obszaru IT czy ryzyka – mówi Szymon Pinderak z biura prasowego PKO BP. W Pekao koszty osobowe w I półroczu urosły rok do roku o ponad 7 proc., do 1,06 mld zł. – Za dwie trzecie tego przyrostu odpowiada przejęcie Idea Banku, które zwiększyło liczbę etatów. Wpływ miały też bonusy w ramach programu motywacyjnego. Podstawowe koszty pracownicze są pod kontrolą. Restrukturyzujemy zatrudnienie, co neutralizuje efekt inflacji wynagrodzeń – mówi Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao.

Foto: GG Parkiet

Wydatki pracownicze Santandera w I półroczu urosły rok do roku o 3 proc., do ponad 800 mln zł, do czego przyczynił się efekt niskiej bazy (niskie premie rok temu w czasie lockdownu). Przez rok zatrudnienie w banku zmalało o 1,5 tys. etatów, do 11,6 tys. W ING BSK koszty osobowe wzrosły w I półroczu rok do roku o 15 proc., do 713 mln zł (to 47 proc. kosztów działania w tym okresie). – Składają się na to dwa efekty. Z jednej strony mamy wyższe zatrudnienie, przybyło 600 osób, co oznacza wzrost o 7 proc. rok do roku. Z drugiej strony widać efekt podwyżek wynagrodzeń z kwietnia 2020 r. – mówi Bożena Graczyk, wiceprezes ING BSK (zatrudnia 8,7 tys. osób). Prezes Brunon Bartkiewicz dodaje, że widać presję na wzrost wynagrodzeń pracowników. – Tak, bez wątpienia jest widoczna, w niektórych podgrupach zawodowych jest ona bardzo silna – zaznacza.

W mBanku łączne koszty personelu w I półroczu zmalały rok do roku o prawie 5 proc., do niespełna 500 mln zł, głównie za sprawą spadku wynagrodzeń. Pomogło w tym zmniejszenie zatrudnienia: liczba etatów na koniec czerwca była o 186 mniejsza niż rok wcześniej i wyniosła 6,64 tys. Bank przyznaje jednak, że zdecydowanie widzi presję płac. – Nasi pracownicy obserwują gospodarkę i widzą, że średnie wynagrodzenia rosną. Wzrasta też inflacja, a gospodarka rozwija się. Prawdziwego kryzysu nie było i na razie nie widać go na horyzoncie. To wszystko powoduje, że presja płac jest powszechnym zjawiskiem. Są też obszary, gdzie dodatkowo jest większy popyt na specjalistów. Podobnie jak w innych sektorach gospodarki jest to oczywiście IT, a co bardziej specyficzne dla rynku finansowego, to np. tzw. „quantowcy", czy specjaliści od przeciwdziałania praniu pieniędzy – mówi Konrad Policewicz, wicedyrektor departamentu zarządzania organizacją w mBanku.

Foto: GG Parkiet

– Presję płac odczuwają wszystkie sektory gospodarki. Dotyczy ona przede wszystkim IT, project i program menedżerów, menedżerów transformacji i agile coachów oraz wysoko wyspecjalizowanych ekspertów m.in. w obszarze ryzyka. To pokłosie transformacji cyfrowej, jaka zachodzi w Polsce – dodaje Olga Wieszczek z biura prasowego Pekao.

Cyfryzacja zmienia strukturę zatrudnienia

W oddziałach banki systematycznie redukują zatrudnienie, przez dekadę ubyło tam prawie 41 tys. miejsc pracy. Z kolei w centralach – mimo postępującej automatyzacji niektórych procesów – przybyło prawie 9 tys. etatów (to prawdopodobnie głównie informatycy i prawnicy), co jest konsekwencją rosnących wymogów regulacyjnych i prowadzenia ciągłej cyfrowej ewolucji. – W bankowości stale rośnie zainteresowanie klientów korzystaniem ze zdalnych kanałów obsługi, co znacznie przyśpieszyła pandemia. To wymusza optymalizację procesów, w szczególności w obszarze operacji i wsparcia – mówi Wieszczek. Dlatego spada zatrudnienie w oddziałach.

– Trudno mówić o kompleksowych funkcjach czy obszarach, które są ograniczane. Są to z reguły wyniki konkretnych optymalizacji i cyfryzacji procesów. Chodzi więc raczej o pojedyncze, punktowe przypadki. To, co planujemy w dłuższym okresie, to zdecydowanie zwiększanie wydatków pracowniczych. Potrzeby ciągłego rozwoju w obszarach takich jak informatyka, bezpieczeństwo i duża presja regulacyjna na różne aspekty działania banków powodują, że pojedyncze oszczędności, o których wspomniałem, nie są w stanie „sfinansować" nowych wydatków – wskazuje Policewicz.

Koszty pracownicze w I półroczu zmniejszył także BNP Paribas (o prawie 5 proc., do 580 mln zł), co bank tłumaczy realizowanym programem optymalizacji zatrudnienia. Przez rok liczba etatów w grupie zmalała o ponad 900, do 8,7 tys. w czerwcu. Również Millennium ograniczył koszty pracownicze w I półroczu (o 4 proc., do 410 mln zł), i tu pomogła redukcja zatrudnienia (o prawie 1 tys., do 7,1 tys. na koniec czerwca).

Banki
Banki mają jeszcze szanse na dalsze zwyżki?
Banki
Bank Pekao chce wypłacić 12,6 zł dywidendy na akcję
Banki
PKO BP warty sto miliardów. Gdzie jest granica wzrostów?
Banki
Euforia na bankach. Wzrosty przyspieszają
Banki
Zarobki prezesów banków. Duże wzrosty i odprawy
Banki
Szykują się sowite dywidendy banków. Na co mogą liczyć akcjonariusze?