– Jeśli pojawi się ryzyko trwałego przekraczania celu inflacyjnego na skutek trwałej presji popytowej w warunkach mocnego rynku pracy, czyli braku znaczącego bezrobocia, i w warunkach dobrej koniunktury, to natychmiast zacieśnimy politykę pieniężną, tzn. podniesiemy stopy procentowe i ograniczymy skup papierów wartościowych – stwierdził Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.
Zasmucająca inflacja
Słowa te padły w czwartek na konferencji po środowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, podczas którego utrzymano stopę referencyjną na poziomie 0,1 proc. (obowiązuje od wiosny 2020 r.).
Glapiński powtórzył to, co mówił w ostatnich miesiącach: że wzrost inflacji występuje na całym świecie, drożeją metale, surowce, w tym ropa naftowa, energia, produkty rolne, ceny frachtu, a na przyspieszenie inflacji wpływ ma też niska baza sprzed roku i efekt odłożonego popytu. – Sierpniowy odczyt inflacji na poziomie 5,4 proc. jest daleki od naszego celu i bardzo nas zasmucił. To jednak skutek wyłącznie szoku podażowego, na który jako NBP nie mamy wpływu – mówił Glapiński. Dodał, że w Polsce nie występuje obecnie presja inflacyjna wynikająca z kosztów pracy czy czynników popytowych. Podtrzymał ocenę, że podwyższona inflacja ma charakter przejściowy i dziś nie ma przesłanek dla podwyżek stóp.
– Nie wiemy, jaka będzie sytuacja gospodarcza w najbliższych miesiącach i na początku przyszłego roku. To w głównej mierze będzie zależne od rozwoju pandemii. Jednak pewne przesłanki pokazują, że może zaistnieć konieczność zacieśnienia polityki pieniężnej. Będziemy to robić tylko, jeśli podwyższona inflacja będzie wynikać z czynników, na które mamy wpływ, a mamy głównie na dynamikę popytu – mówił szef NBP. Podkreślił, że na negatywne szoki podażowe bank centralny nie powinien reagować podwyższeniem stóp procentowych.
Kiedy podwyżki?
Glapiński ocenił, że teraz podwyższanie stóp byłoby niekorzystne dla gospodarki, która odbudowuje się po pandemii. Wyraził obawy przed zduszeniem tempa odbicia gospodarczego przez podwyżki stóp, które jednocześnie nie wpłynęłyby na ograniczenie wzrostu cen wynikających z czynników podażowych.