Średnio o prawie 3 proc. urosły wyceny spółek z udziałem Skarbu Państwa 16 października 2023 r., czyli podczas pierwszej powyborczej sesji na GPW. Imponujące dwucyfrowe zwyżki zanotowały tego dnia takie blue chips, jak PKO BP czy Pekao, a największa krajowa spółka notowana na giełdzie – Orlen – podrożała o niemal 9 proc. W kolejnych tygodniach największe spółki kontynuowały zwyżki, ciągnąc w górę cały rynek, pozwalając indeksowi WIG zanotować historyczny rekord i dając nadzieję na kontynuację hossy. Jednak styczeń każe postawić pytanie, czy ten optymizm nie był zbyt duży.
Walory kghm na finiszu ostatniej sesji poprzedzającej wybory (13 X) wyceniono na 109,15 zł. W dzień po wyborach (16 X) kurs poszedł w górę o 3,1 proc., a następnie rósł razem z szerokim rynkiem do końca grudnia. Styczeń przyniósł mocną korektę notowań miedziowego koncernu. Obecnie oscylują one w okolicach 106 zł, czyli są niżej niż przed wyborami. Wartość pakietu posiadanego przez SP skurczyła się w tym okresie o 0,2 mld zł.
Rzut oka na indeksy...
WIG od 13 X do szczytu zanotowanego pod koniec 2023 r. zyskał niemal 18 proc. Ponad połowa tych wzrostów została już zatracona. Obecnie indeks oscyluje w okolicach 74 tys. pkt.
Analogicznie wygląda sytuacja z WIG20, który przed wyborami utrzymywał się poniżej psychologicznego poziomu 2000 pkt. Sesję 13 października zakończył wartością 1974,56 pkt. Podczas następnej, już powyborczej, poszedł w górę aż o 5,3 proc., do 2079,49 pkt. Kolejnego dnia przebił poziom 2100 pkt, w połowie listopada 2200 pkt, a w grudniu udało mu się wybić ponad opór na poziomie 2300 pkt i zanotować zeszłoroczne maksimum pod koniec grudnia na 2380,55 pkt. Jednak styczniowe spadki sprowadziły indeks blue chips mocno w dół: do obecnej wartości około 2170 pkt. Jest o 9 proc. wyżej niż dzień przed wyborami.
Sytuacja WIG20 jest ciekawa. Z jednej strony znajduje się o 60 proc. wyżej niż podczas lokalnego minimum zanotowanego jesienią 2022 r., a więc możemy mówić o trwającej już kilkanaście miesięcy mocnej fali wzrostowej. A z drugiej strony pogłębiające się spadki rodzą pytanie, czy to tylko korekta, czy może preludium wejścia w bessę. Z technicznego punktu widzenia do obronienia tej drugiej hipotezy brakuje jeszcze dużo: od ostatniego szczytu spadki musiałyby sięgnąć 20 proc., czyli indeks musiałby spaść w rejony 1,8–1,9 tys. pkt. Do tego droga jeszcze daleka.