Dlaczego Polska stała się bezpieczną przystanią?

Rok 2011 był bardzo dobry dla posiadaczy długich pozycji na rynku polskich obligacji skarbowych. Biorąc pod uwagę wzrost ceny i płacony kupon, kupione na początku stycznia papiery dwuletnie dały zarobić już prawie 5 proc., pięcioletnie prawie 7 proc. a obligacje dziesięcioletnie niemal 10 proc.

Aktualizacja: 24.02.2017 05:25 Publikacja: 27.10.2011 02:13

Dlaczego Polska stała się bezpieczną przystanią?

Foto: Archiwum

To imponujące wyniki, biorąc pod uwagę środowisko, w jakim działali inwestorzy. W pierwszej połowie roku bowiem polska gospodarka znajdowała się w fazie silnego wzrostu gospodarczego (z roczną dynamiką PKB na poziomie 4,40 proc.) połączonego z rosnącą inflacją. To zwykle faza sprzyjająca zwyżkom cen na rynkach surowców. W drugiej połowie roku z kolei do głosu coraz silniej zaczęły dochodzić pesymizm i awersja do ryzyka związane z globalnym kryzysem zadłużenia.

Pozycje większe o 30 mld zł

Nie zważając ani na pierwsze, ani na drugie okoliczności, inwestorzy, w szczególności zagraniczni, chętnie kupowali polski dług i, jak podaje Ministerstwo Finansów, od stycznia powiększyli swoje pozycje w polskich obligacjach o 30 mld złotych, tj. o prawie 25 proc. Polska, na tle zlewarowanych i charakteryzujących się niskim wzrostem gospodarek dojrzałych, stała się dla nich bezpieczną przystanią. Solidny wzrost gospodarczy, oscylująca wokół „zaledwie" 50 proc. relacja długu do PKB oraz stabilna sytuacja polityczna miały w tym kontekście kluczowe znaczenie.

Wzrost cen polskiego długu miał niewiele wspólnego z oczekiwaniami inflacyjnymi czy perspektywą spowolnienia gospodarczego. Warto przypomnieć, że z teoretycznego punktu widzenia obligacje są klasą aktywów najsilniej preferowaną przez inwestorów w tej fazie cyklu koniunkturalnego, dla której charakterystyczne są zbliżający się spadek inflacji po fazie jej wzrostu z jednej strony i perspektywa spowolnienia gospodarczego z drugiej. Wówczas to właśnie (w związku z wysoką inflacją) rentowność obligacji jest najwyższa i wtedy też ma największy potencjał do spadku przekładający się na wzrost ich ceny. Ten potencjał rodzi perspektywa rychłego spadku inflacji i rozpoczęcia cyklu obniżek stóp procentowych w walce o wzrost gospodarczy. Trudno postawić tezę, że z taką perspektywą mieliśmy do czynienia w pierwszej połowie roku – wtedy ciągle mówiło się o podwyżkach stóp w reakcji na rosnącą inflację, ani w drugiej, kiedy perspektywa spowolnienia gospodarczego stała się realna, ale spadająca inflacja już niekoniecznie.

Potencjalne scenariusze

Aby rzetelnie opisać potencjalne scenariusze rozwoju sytuacji na rynku polskiego długu w najbliższych kwartałach, warto zdiagnozować fazę cyklu koniunkturalnego, w którą wkrótce może wkroczyć polska gospodarka. Wydaje się, że analizę potrzebną do postawienia trafnej diagnozy warto oprzeć na dwóch podstawowych parametrach – po pierwsze na perspektywie wzrostu gospodarczego, po drugie, na rokowaniach inflacyjnych właśnie.

Parametr pierwszy – perspektywy wzrostu. Już drugi miesiąc z rzędu inwestorzy zmagają się z interpretacją napływających z polskiej gospodarki danych makroekonomicznych. Roczna dynamika produkcji przemysłowej zanotowana w sierpniu i wrześniu (odpowiednio 8,1 proc. i 7,7 proc.) ciągle rysuje pozytywny obraz perspektyw wzrostu gospodarczego i ciągle stoi w opozycji do coraz bardziej pesymistycznego obrazu rysowanego przez wskaźniki wyprzedzające. Te ostatnie poruszają się niezmiennie w trendzie spadkowym i sugerują, że w 2012 roku gospodarka polska wejdzie co najmniej w fazę spowolnienia gospodarczego. Strefa euro zmaga się od ponad roku z problemem zadłużenia, który najsilniej dotyka Grecji, ale kolejne decyzje o obniżeniu oceny wiarygodności kredytowej potwierdzają, że dotyczy on także gospodarki portugalskiej, hiszpańskiej czy nawet włoskiej.

Można oczekiwać, że walka z zadłużeniem wywoła w 2012 roku poważne spowolnienie w strefie euro, a w konsekwencji również w Polsce, która tam właśnie kieruje połowę swojego eksportu. Spadek eksportu stanie się wówczas akceleratorem negatywnych tendencji na rynku pracy i w konsekwencji pośrednio spowoduje ograniczenie popytu wewnętrznego, które dodatkowo uderzy w produkcję i wzrost gospodarczy. Jak duży będzie spadek dynamiki PKB? Najbardziej pesymistyczne prognozy mówią o wzroście gospodarczym w 2012 roku na poziomie 1,70 proc. Taka prognoza wcale nie wydaje się nierealna. Niemiecki wskaźnik nastrojów instytutu ZEW odnotował kilka dni temu odczyt najgorszy od prawie trzech lat i niewiele mu brakuje, by znaleźć się na poziomie z jesieni 2008 roku, który zwiastował, jak się okazało?na wiosnę 2009 roku, ponad sześcioprocentowy spadek niemieckiego PKB i spadek dynamiki polskiego PKB prawie do zera. Buforem bezpieczeństwa dla polskiej gospodarki będzie co prawda zwiększający opłacalność eksportu słabszy złoty i finalizowanie inwestycji związanych z organizacją Euro 2012, jednak w kontekście założeń programu konwergencji (obniżenie deficytu w okolice 3?proc. PKB) fiskalne stymulowanie popytu wewnętrznego będzie zdecydowanie trudniejsze niż w 2009 roku.

Parametr drugi – inflacja. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych rosły w Polsce najszybciej od dziesięciu lat i w maju ich dynamika sięgnęła 5 proc. Warto zauważyć, że okolice 5 procent to dynamika obserwowana również w 2004 i 2008 roku, która kończyła ostatnie dwa razy etap zakcelerowanego wzrostu cen. Czy tym razem będzie podobnie? Niekoniecznie, bo obserwowany od maja spadek inflacji miał związek z silnym spadkiem cen ropy i żywności na światowych rynkach. Ostatni odczyt indeksu PPI (8,10 proc.) wskazuje, że w kontekście słabego złotego i znów rosnących w październiku cen surowców i żywności (ropa +16 proc., ryż +7 proc.) wiosenno-letni spadek cen produkcji może okazać się chwilowy, a inflacja może utrzymywać się na wysokich poziomach. Znamiennym jest fakt, że w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, a więc w gospodarkach notujących znacznie niższy wzrost gospodarczy niż Polska, inflacja wyniosła we wrześniu odpowiednio 3,90 i 5,20 proc. Sięgająca 3 proc. inflacja bazowa, ponowny wzrost cen surowców i żywności oraz ryzyko zwyżki cen regulowanych w nowym roku czynią perspektywę spadku inflacji w Polsce mocno wątpliwą.

Wniosek? W ciągu najbliższych kwartałów możemy mieć do czynienia ze spowalnianiem gospodarki w środowisku utrzymującej się na wysokim poziomie inflacji. Ta część cyklu koniunkturalnego za optymalne rozwiązanie przyjmuje lokowanie środków w krótkoterminowych instrumentach rynku pieniężnego. Trzymiesięczna stopa WIBOR pozostała zupełnie nieczuła na obserwowany w sierpniu spadek stawek kontraktów FRA. Dla przypomnienia warto odnotować, że w 2008 roku stawki rynku pieniężnego jeszcze przez cztery miesiące po ugruntowaniu wiary w obniżki stóp utrzymywały się na niezmienionym poziomie i spadły dopiero po pierwszym ruchu RPP. Obecna sytuacja sprzyja myśleniu o utrzymywaniu się wysokich stóp WIBOR, bo stopa referencyjna NBP jest o 150 punktów niższa niż w 2008 roku i wobec inflacji na poziomie 4?proc. oraz skoordynowanej walki o silnego złotego cięcie stóp jest, w perspektywie dwóch najbliższych kwartałów, mało prawdopodobne.

Końcówka roku wydaje się sprzyjać inwestorom gotowym lokować swój kapitał w depozytach, których zapadalność przypadnie już w przyszłym roku. Zwyczajowo część uczestników rynku z dużym przekonaniem będzie realizować strategię „window dressing" i już teraz?wydaje się gotowa płacić wysoką premię do WIBOR za środki o opisanej charakterystyce.

Brak pewności

Kiedy znów przyjdzie dobry czas na zakup obligacji stałokuponowych? Odpowiedź jest silnie związana ze zdobyciem pewności, że w obecnym cyklu szczyt inflacji mamy ostatecznie za sobą. Na razie tej pewności brakuje, bo wiele wskazuje na to, że pomysł na rozwiązanie problemu europejskiego zadłużenia może kierować się w stronę dużego zasilenia rynków w nową płynność. Warto zauważyć, że ilościowe luzowanie polityki pieniężnej zaproponowane przez Fed w marcu 2009 roku i październiku 2010 roku kończyło spadek rentowności polskiego długu, a w tym drugim wypadku zbiegło się z rozpoczęciem fali przeceny polskich obligacji zakończonej dopiero na początku 2011 roku.

Poprawa globalnych nastrojów nie musi oznaczać dalszych zwyżek cen polskiego długu. Jeśli europejscy przywódcy zdecydują o wsparciu wypłacalności i wiarygodności takich krajów jak Włochy, to ich pięcioletnie obligacje skarbowe dające, po zamianie płatności kuponowych z euro na złotego, prawie 8?proc., mogą stać się, również dla polskich inwestorów, bardzo atrakcyjną alternatywą. Dlaczego? Bo w minioną?środę Ministerstwo Finansów sprzedało pięcioletnie papiery z rentownością „zaledwie" 5,10 proc.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?