Rodzimy rynek akcji nie daje ostatnio inwestorom wiele powodów do zadowolenia. Wystarczy wspomnieć chociażby, że WIG20 znalazł się w ubiegłym tygodniu najniżej od sześciu lat, a WIG po raz trzeci w ciągu ostatnich kilku miesięcy przełamał wsparcie 49 000 pkt. Licząc od początku roku, strata pierwszego wskaźnika sięga już 14 proc., a drugiego 5 proc. Inwestorzy z nadzieją czekają na grudzień, który statystycznie jest drugim po styczniu najbardziej korzystnym miesiącem dla posiadaczy akcji. To wtedy pojawia się efekt sezonowy zwany rajdem św. Mikołaja. Postanowiliśmy zapytać analityków, czy w obliczu panującej sytuacji makroekonomicznej i politycznej, a także z uwagi na relatywną słabość naszych indeksów, oczekiwanie na grudniowe zwyżki jest uzasadnione. Eksperci nie są w tej kwestii jednomyślni.
Mikołaj nie przybędzie
W ostatnich dwóch latach grudzień przynosił spadek indeksu WIG. W 2014 r. o 3,4 proc., a w 2013 r. o 6,3 proc. Z uśrednionych prognoz ankietowanych przez nas ekspertów (12 wskazań) wynika, że tym razem (licząc od otwarcia środowej sesji) możemy liczyć na umiarkowane zwyżki w końcówce roku. Średnia oczekiwań dla WIG wynosi 50 300 pkt (najgorsza prognoza 48 000 pkt, a najlepsza 52 000 pkt), a dla WIG20 2050 pkt (najgorsza prognoza 1900 pkt, a najlepsza 2150 pkt).
Skala oczekiwanych zwyżek jest jednak niewielka, co nakazuje zachować ostrożność przy ewentualnych zakupach. Część analityków ostrzega wręcz, że sezonowy efekt może się w ogóle nie pojawić. – Nie będzie klasycznego rajdu św. Mikołaja na GPW. Jest zbyt dużo ryzyk zarówno o charakterze globalnym (np. konsekwencje prawdopodobniej podwyżki stóp procentowych przez Fed), jak i lokalnym (np. podatek bankowy), żeby polski rynek akcji mógł mocniej ruszyć do góry. Szczególnie że już od dłuższego czasu jest relatywnie słaby – mówi Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets. Jego zadaniem prawdopodobne jest, że obserwowana od miesiąca wyprzedaż akcji na pewien czas się zatrzyma, a następnie przerodzi się we wzrostowe odbicie trwające do dwóch tygodni. – Być może właśnie ten proces się rozpoczął – dodaje ekspert.
W pesymistycznych barwach końcówkę roku widzi także Mateusz Stencel, analityk ING Securites. – Na rynku dużych spółek nadal utrzymuje się pesymizm związany z obawą o decyzje nowego rządu. Dodatkowo wyniki finansowe firm nie zaskoczyły pozytywnie inwestorów, a to one mają decydujący wpływ na kształtowanie się kursów akcji (KGHM, PGNiG). Gdyby dodać do tego przebicie 2000 pkt na WIG20, to szanse na silniejsze wzrosty w końcówce roku są małe – tłumaczy ekspert.
Z tych opinii wyłania się mało atrakcyjny obraz naszego rynku akcji. Wygląda na to, że zarówno pod względem fundamentalnym, jak również technicznym prezentujemy się zbyt ryzykownie na giełdowej mapie kontynentu, by zachęcać do zakupów inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. – Nie spodziewam się rajdu św. Mikołaja. Wydaje się, że fundusze na rynkach wschodzących nie będą sobie podbijać poziomu, z którego będzie startować przyszły rok – podsumowuje Mateusz Namysł, analityk Raiffeisen Brokers.