Ogromne pakiety fiskalne (2 bln USD) oraz monetarne (nielimitowane QE) zapowiedziane przez Donalda Trumpa i Fed spowodowały wyraźne odbicie notowań na Wall Street i w Azji. We wtorek Dow Jones Industrial Average zyskał 11,4 proc., co było największym dziennym wzrostem tego indeksu od 1933 r. Z kolei Nikkei 225 wzrósł aż o 8 proc., notując trzecią, wzrostową sesję z rzędu. Parkiety europejskie też zareagowały entuzjastycznie na te stymulusy. W środowy poranek WIG20 rósł nawet o ponad 3 proc. i zaatakował poziom 1500 pkt. Po południu ten entuzjazm wyraźnie jednak osłabł i w ślad za niemieckim DAX rodzimy indeks zanurkował o 2 proc. Przy obecnej skali zmienności taką zniżkę można jednak uznać za swego rodzaju stabilizację, która daje szanse na kontynuację trwającego od ubiegłego poniedziałku odbicia. Na tym ostatnim korzysta coraz większa liczba spółek, na które warto zwrócić uwagę. Okazuje się, że mimo dominującej na rynkach akcji podaży, są podmioty, które owej dominacji poddać się nie chcą.
Sześciu wybranych
Jeśli przyjąć, że prosta średnia krocząca z 200 sesji, a więc długoterminowa, stanowi granicę układu hossy, to należy zwrócić uwagę, że dzięki ostatniemu odbiciu widocznemu na warszawskim parkiecie aż 47 spółek do tego układu wróciło lub zdołało się w nim utrzymać mimo wcześniejszego tąpnięcia. Notowania akcji takiej liczby podmiotów znajdowały się bowiem w środę powyżej wspomnianej średniej. Wybrana i opisana poniżej szóstka to firmy, które oprócz powrotu nad dzienną dwusetkę wykazują się też innymi pozytywnymi sygnałami analizy technicznej. Mowa o wyjściu na nowe szczyty notowań (Neuca, Asseco SEE), pojawieniu się formacji złotego krzyża (Larq), zakręcającym w górę MACD (CD Projekt, Ten Square Games) czy też powrocie nad linię trendu (LiveChat). Ponadto analizowane podmioty to w większości papiery dość płynne, które w szerszym ujęciu czasowym wpisywały się i wciąż wpisują w strategię „trend is your friend". Stosujących tę ostatnią nie brakuje, bo uchodzi ona za jedną z bardziej bezpiecznych i prostych w użyciu.
Spółki do obserwacji
Na tej szóstce selekcja relatywnie silnych podmiotów się nie kończy. Spośród wspomnianych 47 warto jeszcze zerknąć na co najmniej kilka. I tak Arctic Paper testował w środę dzienną dwusetkę, co może być pretekstem do odbicia. Powyżej tej linii utrzymywał się kurs akcji BSC Drukarni Opakowań, stabilizując się przy 40 zł. Na wykresie Budimeksu widać kilka dziennych świec z długimi dolnymi cieniami, które twardo bronią długoterminowej średniej. Podobnie zachowują się też Dino, iFirma i Setanta, sugerując chęć obrony bariery i wyprowadzenia wzrostowej kontry.
Na średnioterminową ścieżkę wzrostu wraca BoomBit. W środę jego akcje kosztowały nawet 20,48 zł, a tegoroczny szczyt znajduje się na 20,97 zł. Z kolei PlayWay wybronił dzienną dwusetkę, a w środę wrócił nad pięćdziesiątkę. Na nowe roczne maksimum wspiął się podczas ostatniej sesji kurs akcji X-Trade Brokers. Z kolei OPTeam utrzymał się nad obiema analizowanymi średnimi, zachowując szanse rychłego wyjścia na nowe maksima. Mimo ogromnej zmienności notowań nad 200-sesyjną średnią utrzymał się krakowski Mercator i w ostatnich dniach przebił także dzienną pięćdziesiątkę. Tę ostatnią zaczęła w środę testować Selvita, której do szczytu hossy brakuje 16 proc. Te wszystkie techniczne pozytywy stanowią wstępne sygnały przesilenia. Ich ostatecznym potwierdzeniem będzie jednak dopiero wyjście notowań na nowe szczyty.
Wirtualna rzeczywistość
Jak widać, spółek próbujących wrócić na wzrostową ścieżkę nie brakuje. Sygnały AT są bardzo klarowne, ale należy zastrzec, że w obecnych warunkach (wysoka zmienność) ich wiarygodność jest znacznie niższa niż normalnie. Jeśli jednak ktoś mimo bardzo wysokiego poziomu ryzyka tworzy właśnie strategię inwestycyjną, to niewątpliwie może analizowanym podmiotom przyjrzeć się bliżej. Warto w tym miejscu zauważyć, że wśród nich dominują przedstawiciele branży informatycznej lub producenci gier. I nie ma w tym nic dziwnego – od początku trwającego załamania to właśnie WIG.GAMES i WIG-informatyka straciły najmniej wśród wskaźników sektorowych (po ok. 15 proc.) notowanych na GPW. Na drugim biegunie są banki, firmy odzieżowe i motoryzacyjne. Intuicja podpowiada, że w czasach kwarantanny najlepiej poradzić sobie mogą spółki, które funkcjonują właśnie w szeroko pojętej wirtualnej rzeczywistości lub dostarczają infrastrukturę do utrzymania tej rzeczywistości. Nie jest to inwestycyjny pewniak, ale pewien trop, który ewidentnie znajduje – na razie – uzasadnienia na wykresach.