Końcówka marca i pierwsze trzy tygodnie kwietnia przyniosły spore odreagowanie na światowych rynkach akcji. Indeksy odrabiały straty po ogromnej przecenie rozpoczętej w połowie lutego, gdy rosły obawy o rozwój pandemii koronawirusa. Nie wszystkie spółki straciły w tym samym stopniu, niektóre wykazały się większą odpornością niż rynek. Czy warto na nie stawiać?
Uwaga na drugą falę
Spójrzmy najpierw na szeroki rynek: WIG20, mWIG40 i sWIG80 od początku roku są na minusie odpowiednio o 26 proc., 20 proc. i 8 proc. I to pomimo zwyżek z ostatnich kilku tygodni (od połowy marca notowania polskich blue chips podskoczyły o blisko jedną czwartą). Pojawiają się jednak głosy, że to zbyt optymistyczna reakcja, bo choć wprawdzie w Europie udało się wyhamować przyrost nowych przypadków, to na szybki powrót gospodarki do normalności się nie zanosi, a w dodatku w USA szczyt zachorowań prawdopodobnie dopiero nastąpi.
– Moim zdaniem przed nami kolejna fala spadków, gdy przyjdą realne wiadomości z gospodarki czy pojawią się dane o sytuacji konsumentów. Inwestorzy teraz „grają" na scenariusz, że w zasadzie wszystko wróci zaraz do normy, stąd te zwyżki. Osobiście przynajmniej z częścią środków poczekałbym z zakupami na kolejną falę – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.
Sceptyczny jest także Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life. – Trudno znaleźć silne fundamenty pod kontynuację fali wzrostowej, która jednak w dalszym ciągu postępuje. Publikowane dotychczas wyniki amerykańskich spółek za I kwartał nie napawają optymizmem – zaznacza. Przypomina, że inwestorzy, którzy zakupi akcje pod koniec sesji z 12 marca bądź na podobnych poziomach, mają już w portfelach pokaźne zyski, które być może będą chcieli zrealizować.