Mieszkaniówka: czemu jest tak źle, skoro jest tak dobrze

Maj to kolejny miesiąc wyśrubowanych statystyk pod względem liczby lokali w nowych projektach i pozwoleniach na budowę. Jak zgrać to z narracją o kłopotach z podażą?

Aktualizacja: 23.06.2021 11:02 Publikacja: 23.06.2021 06:56

Statystyki pokazują wzrost aktywności deweloperów w skali kraju, ale diabeł tkwi w szczegółach.

Statystyki pokazują wzrost aktywności deweloperów w skali kraju, ale diabeł tkwi w szczegółach.

Foto: VANTAGE DEVELOPMENT

W maju deweloperzy ruszyli z budową prawie 17,6 tys. mieszkań – podał GUS. Wzrost rok do roku sięgnął 184 proc., ale należy pamiętać, że w 2020 r. rynek był w przejściowej zapaści z uwagi na lockdown. Kluczowe jest to, że już w czerwcu ub.r. aktywność deweloperów zaczęła się odradzać, dochodząc do skali wyraźnie większej niż przed wybuchem pandemii. Ostatnie trzy miesiące to historyczne maksima, z rekordowym marcem na czele (17,8 tys. lokali).

W ciągu pięciu miesięcy liczba mieszkań w nowych inwestycjach sięgnęła 72,8 tys., o 65 proc. więcej niż rok wcześniej i o 30 proc. więcej niż w analogicznym okresie zdrowego 2019 r.

Utrzymują się równie wysokie statystyki, jeśli chodzi o pozwolenia na budowę. W maju deweloperzy dostali zgodę na postawienie prawie 17,5 tys. lokali, o 63 proc. więcej niż w osłabionym lockdownem maju ub.r. W skali pięciu miesięcy mowa o 91 tys. lokali, o 58 proc. więcej niż rok wcześniej i około 40 proc. więcej niż w analogicznym okresie zdrowego 2019 r.

Warto podkreślić, że nie próżnują Kowalscy, którzy w maju ruszyli z budową około 10 800 domów – to trzeci miesiąc z rzędu, kiedy notowany jest pięciocyfrowy wynik. Inwestorzy indywidualni otrzymali też blisko 11,3 tys. pozwoleń na budowę – to nowy rekord miesięczny.

Podaż nie rośnie równomiernie

Foto: GG Parkiet

– Deweloperzy rozpoczęli w pierwszych pięciu miesiącach tego roku budowę rekordowej liczby mieszkań. Odpowiadają w ten sposób na utrzymujący się wysoki popyt przekładający się na rewelacyjne wyniki sprzedaży. Wysoką aktywność wykazują także inwestorzy indywidualni. Z pewnością okres pandemii zwiększył liczbę osób rozważających zamieszkanie we własnym domu z ogródkiem i ten trend utrzyma się jeszcze przez dłuższy czas – ocenia Agnieszka Mikulska, ekspert rynku mieszkaniowego w CBRE. – Rekordowe poziomy osiąga również liczba mieszkań, na których budowę uzyskano pozwolenie. Dotyczy to zarówno deweloperów, jak i indywidualnych inwestorów. Świadczy to o optymizmie uczestników rynku i daje szanse na zmniejszenie problemów ze zbyt małą podażą mieszkań. Jednocześnie problemem pozostaje, czy uda się zapewnić podaż w najbardziej pożądanych lokalizacjach. Z kolei ze względu na wysokie liczby rozpoczynanych inwestycji zapas pozwoleń (rozumiany jako liczba mieszkań, które można na ich podstawie wybudować) zaczyna się stabilizować, po dynamicznym wzroście na przełomie roku – podsumowuje.

Pierwotny rynek mieszkaniowy w ostatnim czasie charakteryzowany jest jako niezbalansowany pod względem popytu i podaży, co wpływa na ceny, a te nie odstraszają nabywców, skoro w I kwartale br. padł rekord sprzedaży w sześciu głównych aglomeracjach. Deweloperzy mocno narzekają na trudności w uzupełnianiu oferty – długotrwałe procedury administracyjne, kurczące się zasoby ziemi. Jak pogodzić tę narrację z puchnącymi statystykami?

– Paradoksalnie i jedno, i drugie jest prawdą – komentuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – Deweloperzy robią co mogą, aby zaspokoić popyt, co widać w danych GUS. To wciąż jest jeszcze za mało, bo do typowych kupujących gotówkowych i kredytowych dołączyli jeszcze nabywcy instytucjonalni, często finansowani zagranicznym kapitałem, który charakteryzuje się nienotowanym nigdy wcześniej „ssaniem" na mieszkania. Przy tym tak się składa, że w ocenie funduszy lokale w Polsce są bardzo atrakcyjnie wycenione w porównaniu z tym, jakie zwroty z wynajmu generują, czy jaki drzemie w nich potencjał do wzrostu wartości – podkreśla.

Foto: GG Parkiet

Ekspert dodaje, że dramatycznie wręcz brakuje działek umożliwiających szybkie podjęcie budowy. – Popyt jest tu i teraz, a jak kupimy działkę z problemami, to ich prostowanie może trwać kilka lat. Najgorzej mają firmy, które z założenia działają na terenie jednego czy dwóch miast. Jeśli nie mają banków ziemi, to są skazane na walkę cenową, bo bez gruntów nie mają jak funkcjonować – mówi Turek.

Ponadto, diabeł tkwi w szczegółach. Najwięksi deweloperzy działają w największych aglomeracjach, a statystyki GUS obejmują cały kraj. Do zamknięcia tego wydania gazety urząd nie podał danych cząstkowych za maj, ale po czterech miesiącach widać trend: Warszawa jest czerwoną wyspą na deweloperskiej mapie Polski, tu nie były notowane zwyżki liczby mieszkań w rozpoczynanych inwestycjach i pozwoleniach, tylko kilkunastoprocentowe spadki. Deweloperski boom to w znacznej mierze wzrost aktywności w mniejszych ośrodkach, dawnych stolicach województw.

– Majowe dane GUS są o tyle ciekawą lekturą, że ich publikacja przypada w momencie coraz głośniej artykułowanych w przestrzeni publicznej sygnałach rosnącej nierównowagi popytowo-podażowej na pierwotnym rynku mieszkaniowym. Grozi to konsekwencjami, których rynek doświadczył w momencie załamania koniunktury na przełomie 2008 i 2009 r. Tymczasem dane sygnalne urzędu nie do końca potwierdzają słabnący potencjał inwestycyjny deweloperów, skutkujący niedoborem mieszkań w kilku czołowych metropoliach kraju – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Dane GUS obejmują cały pierwotny rynek mieszkaniowy. Prawdopodobnie więc w związku z coraz gorszą od kilku lat dostępnością gruntów w największych metropoliach i ich zaporowych cenach środek ciężkości inwestycji deweloperskich przesuwa się w kierunku mniejszych miejscowości, w pierwszym rzędzie tych zlokalizowanych w czołowych aglomeracjach kraju. Najważniejsze jednak, że dane wnoszą pewien powiew optymizmu do coraz wyraźniej akcentowanej ostatnio atmosfery zagrożenia dla perspektyw rynku pierwotnego – zaznacza.

Rozdźwięk między narracją a danymi tłumaczy Andrzej Gutowski, wiceprezes Ronsona.

– W skali kraju możemy mieć do czynienia z efektem krótkoterminowego szczytu w wydawaniu pozwoleń i innych decyzji administracyjnych po czasie spowolnienia spowodowanego covidem. Natomiast ten trend trzeba będzie przeanalizować w dłuższym okresie, żeby móc wyciągać wnioski, czy to jedynie efekt wcześniejszych opóźnień i obecnej kumulacji wydawania decyzji administracyjnych, czy faktycznie nastąpiło przyspieszenie. Sądzę, że będzie to można ocenić w skali najbliższych trzech–czterech kwartałów. Warto też dodać, że na poszczególnych rynkach wygląda to bardzo różnie – np. w Warszawie sytuacja nadal nie jest dobra i problem z tempem uzyskiwania decyzji administracyjnych nadal jest duży – dodaje. Prezes Atalu Zbigniew Juroszek podkreśla, że nie zawsze pozwolenia na budowę będą automatycznie oznaczały rychłe rozpoczęcie inwestycji.

– Deweloperzy jednocześnie przygotowują i rozpoczynają prace związane z uzyskiwaniem odpowiednich zgód i decyzji administracyjnych na wielu działkach, które posiadają. Liczą, że w ten sposób część projektów będzie mogło wejść do sprzedaży wcześniej. Ze względu na wydłużające się prace urzędów i nieprzewidywalność postępowań trudno jest ustalić kolejność zagospodarowywania działek. W związku z tym prace przygotowawcze rozpoczyna się na wielu gruntach jednocześnie, by zapewnić ciągłość oferty w poszczególnych miastach. Gdyby dostępność gruntów była większa, a czynniki administracyjne przewidywalne, to branża byłaby w stanie pełniej odpowiedzieć na oczekiwania popytu – wskazuje Juroszek.

Ceny dalej w górę

Ponieważ chętnych na zakup jest więcej niż mieszkań na sprzedaż, rosną ceny – a to jeden z kilku czynników sprzyjających podwyżkom. Analitycy PKO BP w najnowszym raporcie dotyczącym mieszkaniówki założyli w scenariuszu bazowym stopniowe wzmocnienie tendencji wzrostowych cen lokali w kolejnych kwartałach, w skali roku podwyżka ma sięgnąć 8–10 proc. Powody to: wysoki popyt napędzany niskimi stopami, które powinny z nami zostać co najmniej do połowy 2022 r., zakupy o charakterze tezauryzacyjnym (ochrona pieniędzy przed inflacją), a także wzrost kosztów wykonawstwa i ziemi oraz kłopoty z dostępnością pracowników. Na koszty – a więc i ceny – mają wpływ nowe normy w zakresie efektywności energetycznej budynków i Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Czynnikiem stabilizującym może być duży portfel mieszkań z terminem oddania do użytku w obecnym i przyszłym roku oraz nadal niepewna sytuacja na rynku najmu.

Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel
Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?
Analizy rynkowe
Na amerykańskie obligacje działają dwie przeciwstawne siły, ale stopy procentowe będą spadać