GG Parkiet

Byki próbowały odegrać się za tę porażkę, chociaż nie obyło się bez problemów. Te pojawiły się przede wszystkim na początku wtorkowej sesji. Na dzień dobry WIG20 znalazł się pod kreską, pogłębiając tym samym poniedziałkowe spadki. Szybko jednak byki wyprowadziły kontrę i okazało się, że poziom 1600 pkt działa na indeks największych spółek niczym magnes. Już po godzinie wskaźnik ten odrobił poranne straty, a popyt nie zamierzał się zatrzymywać. Z każdą kolejną godziną handlu zapał kupujących był coraz większy. W połowie notowań WIG20 zyskiwał już 1,5 proc. Podobnie zachowywały się inne europejskie indeksy. Wyjątkiem był rosyjski RTS, który zyskiwał nawet ponad 3 proc. Kluczowy wpływ na drugą część notowań miała postawa inwestorów w Stanach Zjednoczonych. Początek notowań na Wall Street wyglądał optymistycznie. To był dodatkowy argument dla byków w Europie. W pewnym momencie WIG20 zyskiwał już prawie 2 proc. Tak optymistycznych nastrojów nie udało się utrzymać do końca dnia. Na Wall Street wkradła się niepewność, tamtejsze indeksy wyhamowały zwyżki, a to podziałało niczym zimny prysznic na inwestorów na naszym rynku. Na ostatniej prostej WIG20 rósł już tylko 0,5 proc., a ostatecznie zyskał jedynie 0,14 proc. ¶