GPW najniżej od czterech lat
W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia WIG20 zniżkował o 11,4 proc. i był to największy tygodniowy spadek od października 2008 r., czyli od szczytu paniki związanej z globalnym kryzysem finansowym. Czwartkowe tąpnięcie, przekraczające 4 proc. sprowadziło indeks do poziomu najniższego od czterech lat i postawiło go ponownie w gronie najsłabszych na świecie. Dotyczy to nie tylko perspektywy tygodnia, ale także wyniku liczonego od początku roku. Z prawie 14 proc. spadkiem WIG20 dał się wyprzedzić jedynie indeksowi parkietu w Atenach. Najbliższe wsparcie znajduje się w okolicach 1800 punktów, a więc już do niego niedaleko, raptem 50 punktów. Jeśli nastroje nie ulegną poprawie, dotrzemy tam bardzo szybko, a bez pomocy z zewnątrz trudno będzie bykom się bronić. Bardzo podobnie wygląda sytuacja indeksu szerokiego rynku, który do czwartku tracił 10,6 proc. i znalazł się najniżej od grudnia 2016 r. Niewiele lepszy tydzień ma za sobą mWIG40, zniżkujący o 9,1 proc., a marnym pocieszeniem może być fakt, że cofnął się on zaledwie do poziomu z końca października ubiegłego roku i wciąż jest powyżej dołka ustanowionego w pierwszej połowie tego miesiąca. Z poprzednią tak dużą tygodniową przeceną indeksu średniaków mieliśmy do czynienia poprzednio w sierpniu 2011 r., a była ona reakcję na pierwszy krok zmierzający do likwidacji OFE, czyli obniżenie składki trafiającej do funduszy emerytalnych. Może, paradoksalnie, indeksowi pomoże krok ostatni w tej kwestii. Najlepiej spośród głównych indeksów poradził sobie w ostatnich dniach sWIG80, tracą jedynie 7,8 proc., lądując od razu w okolicy poziomu pierwszego technicznego wsparcia. Można mieć wątpliwości, czy bykom uda się go obronić.
Spośród subindeksów branżowych najbardziej ucierpiał i tak już mocno poturbowany WIG Paliwa. Do czwartku zniżkował on o 16,5 proc., a od początku roku traci już 28 proc. W czwartek znalazł się na poziomie wsparcia z połowy 2016 r., ale w tym przypadku technika będzie miała znaczenie raczej drugorzędne. Tym razem spadkowiczom przewodziły akcje Lotosu, taniejące o ponad 18 proc., papiery PKN Orlen zniżkowały o niemal 17 proc., a walory PGNiG o 14 proc. Miejsca na niechlubnym podium dla najmocniej tracących na wartości wywalczyły sektory z przeciwległych biegunów, czyli WIG Górnictwo i WIG Games. Ten pierwszy zniżkował o prawie 16 proc. Tak duża tygodniowa przecena to rzadkość nawet w tym mocno doświadczonym przez niedźwiedzie segmencie rynku. Poprzednio z takim impetem indeks ten szedł w dół w połowie 2013 r., czyli prawie siedem lat temu. W ostatnich dniach najmocniej, o ponad 18,5 proc., taniały akcje Bogdanki, a tuż za nimi plasowały się spadające o 18 proc. papiery JSW. Od początku roku zniżkują one już odpowiednio p prawie 50 i o ponad 38 proc. Węgla jeszcze starczy na jakiś czas, ale cierpliwość inwestorów z pewnością jest już bliska wyczerpania. Akcje KGHM do czwartku taniały o niemal 16 proc.
Sektor gier to osobna historia, mogąca stanowić chlubę naszego parkietu. Jednak i tu zawitała korekta i to od razu w skali dotąd niewidzianej. WIG Games zniżkował bowiem aż o ponad 13 proc., a jeszcze w poprzedni piątek ustanawiał historycznie wysokie poziomy. Trudno oczywiście argumentować, że spółkom produkującym gry mógł zaszkodzić koronawirus. Raczej pomógł sprowokować korektę na tym rozgrzanym, zdaniem niektórych zdecydowanie nadmiernie, rynku. Nie ominęła ona żadnego z przedstawicieli sektora, nawet , a może szczególnie, tych najmocniejszych. Najmocniej, o 20 proc., w dół szły akcje CI Games, schodząc do poziomu najniższego od połowy 2010 r. Walory PlayWay zniżkowały o 18 proc., 11 bit studios o prawie 14 proc., a akcje CD Projekt i Ten Square Games taniały po 11,6 proc. Presji podaży nie wytrzymał też sektor odzieżowy, znajdujący się w nienajlepszej kondycji. WIG Odzież tracił do czwartku ponad 14 proc., ustanawiając historyczne minimum. O tyle samo w dół szły akcje największego przedstawiciela tego sektora, czyli LPP, zbliżając się do dołka z sierpnia ubiegłego roku. Papiery CCC zniżkowały o ponad 15 proc. W ferworze przeceny zaskakująco dobrze radził sobie sektor bankowy, a także nieruchomości i budownictwo. WIG Banki tracił ponad 8 proc., ale to znacznie mniej niż poprzednio wymienione subindeksy. Niemniej jednak w przypadku tego indeksu to spadek największy od sierpnia 2011 r. WIG Nieruchomości zniżkował o 6 proc., a WIG Budownictwo o prawie 7 proc. Najmniej ucierpiał WIG Informatyka, spadając o zaledwie 3,8 proc.
Czytaj także: Historia sugeruje, że WIG20 może spaść nawet do 1600 pkt
Ropa ucierpiała najmocniej
W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia CRB Indeks tracił 46,6 proc., docierając do poziomu najniższego od marca 2016 r., czyli od czasów paniki związanej z obawami dotyczącymi chińskiej gospodarki, pobudzonej „majstrowaniem" przy kursie juana. Teraz panika także ma związek z sytuacją w Chinach, choć w nieco innym niż wówczas kontekście. Tak czy inaczej, perturbacje na chińskim rynku musiały odbić się negatywnie na notowaniach surowców. Tygodniowy spadek CRB jest najmocniejszy od stycznia 2016 r. Największy wpływ na indeks miała z pewnością silna przecena ropy naftowej. Notowania WTI zniżkowały do czwartku o ponad 13 proc., zbliżając się do poziomu 46 dolarów za baryłkę, czyli do poziomu widzianego poprzednio w styczniu 2019 r. Od początku roku ropa potaniała już o ponad 24 proc. Podobnie jest w przypadku Brent, z tą różnicą że notowania schodziły nieco poniżej 51 dolarów za baryłkę. Nie zanosi się na rychłą poprawę sytuacji, dopóki z gospodarki nie zaczną napływać lepsze wieści. Krótkoterminowy zwrot może być wynikiem pozytywnych wieści dotyczących wygasania epidemii koronawirusa, a wcześniej, informacji z mającego się odbyć w pierwszych dniach marca posiedzenia OPEC. Można się spodziewać przedłużenia ograniczeń w wydobyciu, a nawet decyzji o głębszym niż dotychczas jego cięciu. Nie jest to jednak pewne, a w każdym razie w notowaniach nie widać żadnych prób dyskontowania tej potencjalnie pozytywnej decyzji.
Spadki dominowały na rynku metali. Wyjątkiem był „niezniszczalny" pallad, który do czwartku drożał o prawie 7 proc. Najmocniej w dół szły notowania platyny, zniżkując aż o niemal 8 proc. O 5 proc. zniżkowała cena srebra, korygując ubiegłotygodniowy skok o 4,5 proc. Dużo spokojniej było w ostatnich dniach na rynku miedzi. Kontrakty na ten metal spadały jedynie o nieco ponad 2 proc., ale główna fala przeceny miała miejsce na przełomie stycznia i lutego, po czym nastąpiło trzytygodniowe odreagowanie, sprowokowane informacjami o działaniach chińskich władz monetarnych, zasilających rynek pieniędzmi i łagodzących swoją politykę. Licząc od początku roku, miedź potaniała o ponad 8 proc., skalą spadku ustępując jedynie notowaniom cynku i niklu, które poszły w dół o 11-12 proc. Słabo też radzi sobie aluminium, taniejąc od początku roku o ponad 7 proc.. W ostatnich dniach spadkowa tendencja uległa wyhamowaniu, ale na przełom raczej nie ma szans. Mimo wzrostu nerwowości na rynkach finansowych, nastąpiło dość zaskakujące powstrzymanie rajdu złota. Kontynuowany był on z pełnym impetem jedynie w poniedziałek, gdy notowania wzrosły ostatecznie o 1,7 proc., ale w ciągu dnia były znacznie wyżej, przekraczając 1691 dolarów za uncję. We wtorek nastąpiła mocna, sięgająca 1,6 proc. spadkowa korekta, kontynuowana w mniejszej skali w kolejnych dniach. Czwartkowa sesja przyniosła próbę powrotu do głównej tendencji i przebicia się ceny ponownie powyżej 1650 dolarów. Ostatecznie zakończoną niepowodzeniem i tygodniowym spadkiem o 0,5 proc.