Tuż przed odcięciem tegorocznej dywidendy od kursu PZU spółka ustanowiła nowe historyczne szczyty. Mimo nie najlepszej atmosfery na rynkach, jak na razie nie mamy do czynienia z realizacją zysków, do której nieraz dochodzi po ustanowieniu prawa do części zysków spółki. Przeciwnie, akcje wciąż zyskują na wartości, a w czwartek kurs domknął lukę cenową, która wyrysowała się pod odcięciu. Zazwyczaj właśnie ten poziom jest pierwszym celem dla kupujących, zatem sytuacja rozwija się modelowo. Z technicznego punktu widzenia w grę wchodzi teraz atak na maksima z tego roku, czyli okolice 42,2 zł.
Widać też, że popyt chce za wszelką cenę wrócić powyżej linii trendu wzrostowego, zapoczątkowanego jesienią zeszłego roku. Kurs ubezpieczyciela zszedł wówczas na moment nawet poniżej 23 zł i dopiero tu znalazł dołek. Kolejne miesiące przyniosły dynamiczne odreagowanie aż do początku stycznia. Następnie dołek w marcu, którego dno wypadło na około 30,6 zł, zniósł niemal połowę fali zwyżkowej. Kolejna fala wzrostowa była nie mniej dynamiczna i wyniosła walory PZU powyżej 41 zł. Kwiecień, kiedy akcje przedsiębiorstwa zyskały ponad 9 proc., wciąż pozostaje najlepszym miesiącem w tym roku. Kolejne miesiące przyniosły już ograniczone zwyżki.
PZU jako spółka z sektora finansów wykazuje sporą korelację z WIG-banki, czyli subindeksem krajowych banków. Warto odnotować, że w ostatnim czasie drogi ubezpieczyciela i benchmarku banków rozeszły się. PZU powędrowało na północ, a notowania banków mają z tym wyraźny problem. W nieco szerszym horyzoncie zauważymy jednak, że to raczej PZU stara się nadrobić wakacyjny okres, gdy głównie poruszało się w bok, w czasie gdy banki wspinały się na szczyty. Obecnie stopy zwrotu WIG-banki oraz PZU od początku roku są bardzo do siebie zbliżone.
Czytaj więcej
Notowania Shopera w tym roku wyglądają zupełnie inaczej niż w poprzednim. Pogorszenie nastrojów na szerokim rynku tylko lekko odbiło się na nastawieniu inwestorów do spółki. Kurs technologicznej firmy szybko wrócił w okolice maksimum z tego roku.