Comarch, co przyznają przedstawiciele spółki, będzie musiał włożyć dużo wysiłku, żeby zakończyć bieżący rok na plusie. Po sześciu miesiącach krakowska grupa ma 20 mln zł straty netto (przypisanej akcjonariuszom większościowym) i 299 mln zł przychodów. Rok wcześniej obroty miały wartość 320?mln zł, a czysty zysk przekraczał 5 mln zł.
– Nie jesteśmy zadowoleni z wyników za I półrocze – mówi Konrad Tarański, wiceprezes firmy odpowiedzialny za finanse. Tłumaczy je wyższymi kosztami wytworzenia produktów i usług, wydatkami marketingowymi w Niemczech i rosnącym budżetem na wynagrodzenia.
Koszty będą spadać
Według Tarańskiego większe nakłady na produkcję zaowocują wyższymi przychodami w II półroczu. – Ponosiliśmy wydatki związane z realizacją dużych umów, w tym zagranicznych, które podpisywaliśmy wcześniej. Teraz zaczniemy wystawiać faktury – wyjaśnia.
Zapowiada, że Comarch skończył już kampanię marketingową, która miała służyć promowaniu marki za granicą, głównie w Niemczech. Szacuje, że w I półroczu wydatki na ten cel sięgnęły 6 mln zł, z czego 4 mln zł pochłonęło sponsorowanie drużyny piłkarskiej TSV 1860. – W I półroczu lekko zwiększaliśmy zatrudnienie i podnosiliśmy pensje. W drugiej połowie roku, m.in. dzięki pogorszeniu koniunktury, presja na płace znacząco zmalała – deklaruje.
Zdradza, że z powodu niepewnej sytuacji makroekonomicznej Comarch zrezygnował z budowy centrum przetwarzania danych (data center) we francuskim Lille. Budżet inwestycji szacowany był na 5–7 mln euro. – Na razie wydaliśmy nieco ponad 1 mln euro na zakup działki z niewielkim biurowcem, który mieści nasz oddział – mówi Tarański. Deklaruje, że w 2012 r. Comarch być może wznowi inwestycję.