Rynek akcesoriów do urządzeń Apple jest bardzo konkurencyjnym. Przekonała się o tym, notowana od końca października na rynku NewConnect, spółka Weedo.
Podmiot, którego historia liczy ledwie kilka miesięcy, wchodził na warszawską giełdę obiecując inwestorom skokowy wzrost wyników. Twierdził, że produkty, które na jego zlecenie powstają w chińskich fabrykach, będą schodziły jak świeże bułeczki. Dlatego bez większych problemów sprzedał w lipcowej ofercie prywatnej 140 tys. akcji serii D po 4 zł. Warto zwrócić uwagę, że w tym samym czasie tyle samo papierów serii B (140 tys.), ale po nominale wynoszącym 0,1 zł, nabył autoryzowany doradca Dom Inwestycyjny TAURUS. Weedo uplasowało też 100 tys. akcji serii B po 2 zł (kupiło je dwóch inwestorów). Przed rozwodnieniem kapitał zakładowy Weedo dzielił się na 1,2 mln akcji serii A, które prawie w całości należą do Przemysława Hudaka i powiązanej z nim firmy Sun Yacht.
Debiut wypadł całkiem przyzwoicie. Pierwsze transakcje zawierano po 4,97 zł co oznaczało, że wartość rynkowa spółki wynosiła ok. 7,85 mln zł. W kolejnych dniach kurs wzrósł nawet do 8 mln zł co dawało kapitalizację rzędu 12,6 mln zł. W następnych tygodniach zaczął jednak spadać. Obecnie wynosi 3,47 zł. Firma jest zatem warta niespełna 5,5 mln zł.
Kwestią dyskusyjną pozostaje, czy taka wycena jest uzasadniona. Weedo, w dokumencie informacyjnym zapowiadało, że w 2011 r. zanotuje 1,2 mln zł przychodów i zarobi 0,65 mln netto. Tymczasem sprzedaż wyniosła .... 18 tys. zł. To oznacza, że spółka wykonała plan sprzedaży w zaledwie 1,5 proc. Równie fatalnie wygląda realizacja prognozy w pozycji zysku netto. Weedo zakończyło zeszły rok stratą w tej pozycji w wysokości 0,6 mln zł. Firma przepaliła całą gotówkę pozyskaną od inwestorów. Na koniec grudnia miała na kontach 9 tys. zł.
Zarząd Weedo, w komentarzu do raportu kwartalnego z rozbrajającą szczerością przyznaje, że zaplanowane działania marketingowa, mające napędzić sprzedaż gadżetów (uchwyty i stojaki do tabletów), nie przyniosły efektów. Doszedł do wniosku, że słaba sprzedaż wynikała ze zbyt wysokiej ceny produktów. Zapowiedział ich drastyczną obniżkę. Ceny (można je śledzić na Allegro czy Amazon.com) mają spaść jeszcze w lutym. Na razie wciąż pozostają na absurdalnym, jak pokazują wyniki sprzedaży, poziomie.