– Każdy pracownik otrzyma dwie karty do głosowania, jedną z pytaniem dotyczącym akcji protestacyjno-strajkowych i drugą z pytaniem o prywatyzację spółki – poinformował Roman Brudziński, wiceszef „Solidarności” w JSW. W 2007 r. w referendum prywatyzacyjnym załoga była przeciw prywatyzacji. Zdaniem Brudzińskiego zarząd spółki utrudnia teraz przeprowadzenie głosowania, prezes odmówił m.in. przekazania list uprawnionych do wzięcia udziału w referendum. Dlatego będzie trwać ono dwa dni.
Strona społeczna i zarząd od stycznia są w sporze zbiorowym dotyczącym płac. Górnicy chcą 10-proc. podwyżek, kierownictwo firmy proponuje zaś 2,3 proc. Prezes JSW Jarosław Zagórowski powtarzał wielokrotnie w mediach, że jest gotowy na podwyżki nawet o 10 proc., ale muszą być one powiązane z wydajnością pracy. Górnicy mówią „nie”. Prezes kontrargumentuje, że koszt podwyżek to ok. 200 mln zł, więc trzeba na nie zarobić.
– Wyniki referendum powinny być znane w poniedziałek – mówi Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. Łatwo się domyślać, że załoga da zgodę na strajk. Jeśli do niego dojdzie, może to oznaczać zatrzymanie kopalń czy blokadę wysyłki węgla. A to według naszych wyliczeń oznaczałoby utratę ok. 30 mln zł przychodów na dobę.
JSW odmawia komentarza na temat referendum strajkowego. Spółka zasłania się przygotowaniami do debiutu giełdowego.