– W mojej ocenie będzie to propozycja obniżki ceny w zamian za zwiększenie przez Polskę wolumenu kupowanego gazu lub wydłużenie terminu obecnie obowiązującego kontraktu. To będzie też pewien test dla PGNiG, który da Gazpromowi odpowiedź, czy prezentujemy twarde stanowisko w naszych żądaniach, czy też jak to się już zdarzało, pójdziemy na ustępstwa – mówi Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem w kontekście możliwego wydobycia dużych ilości gazu łupkowego oraz budowy sieci przesyłowej i terminalu LNG, nie powinniśmy się zgadzać na propozycje Rosjan. Polska ma duże szanse na uzyskanie obniżki ceny, ale nie należy oczekiwać, że nastąpi to szybko. – Gazprom to twardy gracz i nie ustąpi tak długo, jak długo będzie uważał, że to on ma szanse na wygraną – twierdzi Nierada.
Podobnie uważa Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka. – Za wygraną PGNiG przemawiają m.in. zmiany kosztów zakupu gazu, do jakich już doszło w Europie. Chodzi nie tylko o spadek cen spotowych (transakcje natychmiastowe – red.), ale i obniżek, jakie Gazprom dał m.in. niektórym odbiorcom niemieckim i francuskim w kontraktach długoterminowych – twierdzi.
Według analityków opłaty za dostawy gazu z Rosji powinny spaść o około 10 proc. Jeśli PGNiG wygra spór, to może zaoszczędzić na imporcie co najmniej 0,5 mld USD rocznie.