Trwający od lutego spór w spółce związany jest m.in. z kwestią podwyżek płac na ten rok. Związkowcy domagają się 7 proc. podwyżki w części stałej wynagrodzenia, a kierowany przez Jarosława Zagórowskiego zarząd mówi o ok. 3 proc. i podwyżkach w części zmiennej. Sporny jest też kształt umów o pracę dla nowo zatrudnionych, bo zdaniem strony społecznej zapisy w dokumentach są niezgodne z kodeksem pracy (sprawą zajmuje się m.in. PIP).
– Nie wiemy, czy strajk będzie dwugodzinny, dobowy czy tygodniowy. Ustalamy szczegóły, przygotowujemy stosowne dokumenty dla zarządu oraz informacje dla załogi. W przyszłym tygodniu przed strajkiem odbędą się też masówki w kopalniach – mówi Szereda. W czerwcu kopalnie JSW stały już po dwie godziny na każdej ze zmian w ramach strajku ostrzegawczego.
– Nie otrzymaliśmy żadnej informacji na temat ewentualnej akcji protestacyjnej planowanej przez związki. Rozmowy nie zostały jeszcze zakończone, jesteśmy więc zdziwieni taką reakcją – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. – W trakcie rozmów udało się ustalić już pakiet konkretnych rozwiązań, który miał zostać dopracowany przez zespół roboczy. Zaczęliśmy mieć nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia, niestety w poniedziałek strona społeczna nieoczekiwanie zaostrzyła swoje stanowisko. Zarząd spółki deklaruje jednak nadal chęć rozwiązania wszelkich spornych kwestii, w tym celu proponuje powrócić do klimatu rozmów i ustaleń poczynionych w ubiegłym tygodniu. Naprawdę byliśmy w stanie sporo ustąpić zarówno w kwestii wynagrodzeń, nowych umów, jak i dni wolnych od pracy. Niestety bez uzgodnienia ze związkami zarząd nie może wprowadzić żadnej podwyżki płac – taką właśnie odpowiedź otrzymaliśmy od PIP na nasze zapytanie – dodaje rzeczniczka.
Jeśli górnicy zatrzymają na dobę wszystkie kopalnie spółki, będzie to oznaczało ok. 30 mln zł utraty przychodów.