Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 25.10.2018 05:02 Publikacja: 25.10.2018 05:02
Daniel Ozon, prezes JSW.
Foto: materiały prasowe
– Na świecie funkcjonuje ponad 320 stacji wodorowych, z czego 139 w Unii Europejskiej, i to głównie w Niemczech. Polska jest ciągle białą plamą na tej mapie, ale mam nadzieję że to się zmieni w ciągu roku albo dwóch lat – podkreślił Daniel Ozon, prezes JSW, podczas inauguracyjnego posiedzenia zespołu parlamentarnego – Polska wodorowa.
JSW jest dużym wytwórcą gazu koksowniczego, który stanowi odpad przy produkcji koksu. Kluczowym składnikiem tego gazu jest wodór. JSW pracuje więc wraz z partnerami technologicznymi z Chin i z Japonii nad rozwiązaniem, które pozwali doczyścić gaz koksowniczy do takiego poziomu, by można go było używać bezpośrednio w ogniwach wodorowych. – Mamy potencjał, by produkować 75 tys. ton czystego wodoru rocznie, co pozwoliłoby zasilać nawet 900 autobusów z napędem wodorowym – szacuje Ozon. JSW pracuje też z kanadyjską firmą nad studium wykonalności projektu budowy fabryki ogniw wodorowych na terenie po likwidowanej kopalni Krupiński.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Bogdanka coraz sugestywniej daje do zrozumienia, że na rynku węgla w Polsce trwa nierówna walka między dotowanymi kopalniami, a tymi, które walczą tylko rynkowymi metodami. -"Wolelibyśmy, by rynek funkcjonował w takim sposób, aby wszyscy mieli równe szanse" - mówił w Katowicach wiceprezes Bogdanki Sławomir Krenczyk.
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Znaczenie KGHM dla Europy jest ogromne. Niekoniecznie musimy sprzedawać miedź poza Unię. Szacujemy, że do wydobycia z eksploatowanych już w Polsce złóż mamy jej jeszcze kilkanaście milionów ton – mówi Andrzej Szydło, prezes spółki.
Władze JSW zdają sobie sprawę z ryzyka utraty płynności w tym roku, ale robią wszystko, aby do tego nie dopuścić. Ta deklaracja padła na Europejskim Kongresie Gospodarczym w czasie panelu poświęconemu górnictwu.
W stosunku do pierwotnych założeń projekt sztandarowej inwestycji realizowanej w rafinerii w Możejkach jest opóźniony i droższy. Nie wiadomo też, jakie ostatecznie otrzyma wsparcie i jaka będzie jego opłacalność.
W 2026 r. ma być gotowa kompleksowa ekspertyza pt. „Studium wykonalności inwestycji”. Jeśli wykaże, że projekt eksploatacji złoża soli potasowo-magnezowych jest opłacalny, wydobycie może ruszyć w ciągu ośmiu–dziesięciu lat. To bardzo ambitny termin.
Nowe propozycje mówią o przeniesieniu z firm na rządową agencję obowiązku tworzenia i utrzymywania rezerw błękitnego paliwa. W zamian te pierwsze mają ponosić tzw. opłatę gazową.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas