Około trzech czwartych ropy przerabianej ogółem w polskich rafineriach pochodzi ze złóż rosyjskich. Zdecydowana większość surowca płynie do nas rurociągiem Przyjaźń, z którym co jakiś czas wiążą się dla nas określone problemy. I tak wiosną ubiegłego roku wykryto skażenie ropy chlorkami organicznymi, co skutkowało wstrzymaniem dostaw ze Wschodu na 46 dni. W ostatnich dniach pojawiło się z kolei zagrożenie, którego wystąpienie zapowiedział sam Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi. Oficjalnie stwierdził, że jego kraj w przypadku niedostarczenia przez Rosję zakontraktowanej ilości ropy dla swoich dwóch rafinerii zacznie pobierać surowiec przesyłany tranzytem do zachodnich odbiorców. Mimo że na razie taka sytuacja nie ma miejsca, to ryzyko jej wystąpienia jest jak najbardziej realne.
– Ropa naftowa, przesyłana infrastrukturą PERN, nominowana jest przez Transneft – rosyjskiego operatora ropociągu sieci przesyłowych. Nie mamy informacji, aby ilości napływające do Adamowa (miejscowość przy granicy z Białorusią, w której znajduje się przepompownia ropy – red.) odbiegały od tych, które zamówili nasi klienci u dostawców rosyjskich – informuje nas PERN, do którego należy polski odcinek rurociągu Przyjaźń. Jednocześnie spółka zaznacza, że nie jest stroną umów handlowych pomiędzy dostawcami a odbiorcami przesyłanej ropy.
Mówiąc o działaniach Białorusi, nie można pominąć faktu, że kraj ten chciałby też skorzystać z polskiej infrastruktury przesyłowej do pozyskania innej ropy niż rosyjska. Pojawiła się zwłaszcza propozycja transportu ropy statkami do terminalu w Gdańsku, a stamtąd rurociągiem przez Płock do granicy z Białorusią. Na razie nie jest to jednak możliwe. – Obecna infrastruktura techniczna rurociągu Przyjaźń nie zapewnia technicznych możliwości przesyłu rewersyjnego (transport w dowolnym kierunku – red.) na odcinku od Gdańska do Adamowa. Podobnie jak nie ma technologicznych możliwości przesyłu ropy w trybie rewersyjnym przy zachowaniu ciągłości dostaw dla obecnych klientów PERN, wynikających z aktualnych umów w zakresie przesyłu ropy do rafinerii – twierdzi PERN. Spółka tłumaczy, że wprawdzie odcinek Gdańsk–Płock może pracować w trybie rewersyjnym, i firma wykonuje takie usługi, ale za to odcinek Płock–Adamowo nie ma dziś takich możliwości. Z kolei mówiąc o zabezpieczeniu dostaw do klientów PERN, trzeba mieć przede wszystkim na uwadze transport ropy do polskich rafinerii w Płocku i Gdańsku i do niemieckich w Leuna i Schwedt. Niezależnie od tego prowadzone są rozmowy z Białorusinami. – Odbyło się spotkanie służb techniczno-eksploatacyjnych PERN i Gomeltransneft – operatora białoruskiego dotyczące bieżącej współpracy – podaje PERN. Szczegółów nie ujawnia.
Kryzys chlorkowy