BM Pekao w kwietniu pozytywnie zaskoczyło piątą pozycją w gronie najaktywniejszych pośredników na GPW. To „wypadek przy pracy” czy jednak częściej będziecie pukać do drzwi czołówki rynkowej?
Faktycznie, nasze kwietniowe wyniki były bardzo satysfakcjonujące, zauważyliśmy duży progres. Tendencję wzrostową obserwujemy również w maju. Elementem, którego wciąż natomiast brakuje, są większe napływy do funduszy akcji u nas na rynku. To też pewnie zwiększyłoby nasz potencjał. Konsekwentnie realizowane zadania pozwoliły nam natomiast na osiągnięcie takich, a nie innych wyników. Zasługę mieli w tym też klienci indywidualni, którzy zwiększyli aktywność, patrząc miesiąc do miesiąca. Jestem natomiast przekonany, że dalej będziemy utrzymywać się w czołówce rynkowej. Patrząc od początku roku, jesteśmy drugim brokerem wśród polskich firm, a mamy ambicję na pierwszą pozycję.
Wspomniał pan, że wciąż brakuje napływów do funduszy akcji. Polski klient instytucjonalny nadal pozostaje w uśpieniu?
Rynek jest mocny i nawet jest pewnie mocniejszy, niż wynikałoby to ze wskaźników ekonomicznych. Tym samym pewien wzrost aktywności widzimy i dotyczy to szerokiej bazy klientów.