Czy nie boi się pan, że odwołanie Andrzeja J. wpłynie na sytuację Kopeksu? Gdy „Parkiet" i „Rzeczpospolita" jako pierwsze ujawniły jego odwołanie mówił pan, że nie ma to związku z aferą korupcyjną w Sandviku, ale trudno tego nie łączyć.
Decyzja rady nadzorczej nie była związana z tą sprawą, bo gdy została podjęta, nie mieliśmy takiej wiedzy, jaką mamy teraz. Oczywiście, że dziś z perspektywy widza decyzja rady i zarzuty wobec byłego prezesa wiążą się ze sobą, a tytuły w stylu „były szef Kopeksu i afera korupcyjna" mogą być różnie interpretowane. Nie chodziło o sprawy Kopeksu, tylko Sandvik Mining, gdzie pan prezes był wcześniej wieloletnim szefem. Błędne łączenie faktów nikomu nie służy – ani Kopeksowi, ani wyjaśnieniu sprawy Andrzeja J.
Andrzej J., były prezes, Arkadiusz Śnieżko, były szef Ponaru i wiceprezes Kopeksu, który miał zarzuty prokuratorskie. Czy pan jako kontrolujący spółkę Kopex nie boi się łatki otaczającego się podejrzanymi ludźmi? Zwłaszcza że po publikacji „Gazety Wyborczej" nazwa Kopex też się przewija, skoro pan J. opowiada o łapówkach za kombajny i wskazuje ludzi.
Łatki się nie boję. Prezesa J. już nie ma, a pana Śnieżko oceniam według tego, jak pracuje i jakie ma kompetencje, i z tego jestem zadowolony. A sprawę Ponaru znam doskonale, proszę mi wierzyć, i uważam, że skoro prokuratura zawiesiła sprawę, to nie ma o czym rozmawiać.
Kto zostanie nowym prezesem Kopeksu? Choć mówiło się o panu Śnieżko, to teraz słyszałam, że wiceprezes Józef Wolski, który obecnie jest p.o. prezesa, mógłby przejąć stery? A widzi pan u siebie miejsce na powrót Mariana Kostempskiego? Kiedy poznamy nowych członków zarządu, bo 16 maja rezygnację złożył też Andrzej Czechowski. A w ogóle to zdaniem funduszy Kopex i Famur powinny się w końcu połączyć.