Inwestuję w to, co już mam

Krzysztof Jędrzejewski| – Nie mam zamiaru sprzedać pakietu kontrolnego w Kopeksie – mówi inwestor. I dodaje, że są zagraniczni chętni na zakup firmy.

Aktualizacja: 13.06.2013 14:00 Publikacja: 13.06.2013 11:00

Inwestuję w to, co już mam

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Czy nie boi się pan, że odwołanie Andrzeja J. wpłynie na sytuację Kopeksu? Gdy „Parkiet" i „Rzeczpospolita"  jako pierwsze ujawniły jego odwołanie mówił pan, że nie ma to związku z aferą korupcyjną w Sandviku, ale trudno tego nie łączyć.

Decyzja rady nadzorczej nie była związana z tą sprawą, bo gdy została podjęta, nie mieliśmy takiej wiedzy, jaką mamy teraz. Oczywiście, że dziś z perspektywy widza decyzja rady i zarzuty wobec byłego prezesa wiążą się ze sobą, a  tytuły w stylu „były szef Kopeksu i afera korupcyjna" mogą być różnie interpretowane. Nie chodziło  o sprawy Kopeksu, tylko Sandvik Mining, gdzie pan prezes był wcześniej wieloletnim szefem. Błędne łączenie faktów nikomu nie służy – ani Kopeksowi, ani wyjaśnieniu sprawy Andrzeja J.

Andrzej J., były prezes, Arkadiusz Śnieżko, były szef Ponaru i wiceprezes Kopeksu, który miał zarzuty prokuratorskie. Czy pan jako kontrolujący spółkę Kopex nie boi się łatki otaczającego się podejrzanymi ludźmi? Zwłaszcza że po publikacji „Gazety Wyborczej" nazwa Kopex też się przewija, skoro pan J. opowiada o łapówkach za kombajny i wskazuje ludzi.

Łatki się nie boję. Prezesa J. już nie ma, a pana Śnieżko oceniam według tego, jak pracuje i jakie ma kompetencje, i z tego jestem zadowolony. A sprawę Ponaru znam doskonale, proszę mi wierzyć, i uważam, że skoro prokuratura zawiesiła sprawę, to nie ma o czym rozmawiać.

Kto zostanie nowym prezesem Kopeksu? Choć mówiło się o panu Śnieżko, to teraz słyszałam, że wiceprezes Józef Wolski, który obecnie jest p.o. prezesa, mógłby przejąć stery? A widzi pan u siebie miejsce na powrót Mariana Kostempskiego? Kiedy poznamy nowych członków zarządu, bo 16 maja rezygnację złożył też Andrzej Czechowski. A w ogóle to zdaniem funduszy Kopex i Famur powinny się w końcu połączyć.

Kopex jest spółką giełdową i nie chciałbym komentować spraw personalnych oraz określonych dat. Trzyosobowy zarząd pracuje, ma kompetencje do podejmowania decyzji i rozwijania spółki. Marian Kostemps-ki zrobił bardzo wiele dla budowy całej grupy, ale podtrzymuję moje stanowisko, że sposób zarządzania musiał zostać zmieniony – on ma kompetencje, ale Kopex ma inne potrzeby i nie widzę na razie potrzeby jego powrotu. Zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że połączenie konkurencyjnych podmiotów, jakimi są Kopex i Famur, teoretycznie mogłoby być  wartością dodaną, ale Kopeksowi nie jest potrzebne takie połączenie i grupa nie bierze pod uwagę takiej możliwości.

Nie ma pan jednak wrażenia, że od jakiegoś czasu przegrywacie konkurencję z Famurem? Wyniki, notowania...

...wskaźniki... Tak, to prawda, że obecnie Famur ma lepsze efekty, ale ja mam przeświadczenie, że Kopex jest się w stanie rozwijać mimo konkurencji.

Odwołując prezesa J., pan jako szef rady nadzorczej tłumaczył, że nie ma porozumienia w zarządzie, jeśli chodzi o realizację  strategii, która jest nastawiona na działania międzynarodowe, a gdy rozmawialiśmy rok temu, mówił pan, że to właśnie Andrzej J. jest gwarantem powodzenia zagranicznej ekspansji Kopeksu.

Akurat jeśli chodzi o podejście międzynarodowe, nie było w zarządzie żadnego rozdźwięku. Chodziło bardziej o strukturę grupy czy działania decentralizacyjne. Jeśli chodzi o zagranicę, były prezes zainicjował dobre kierunki i zarząd podziela to stanowisko. Chodziło między innymi o to, by na lokalnych rynkach realizować działania poprzez lokalne firmy i kadry np. w Australii czy RPA. Poza tym prezes J. wzmocnił optymalizację aktywów trwałych i obrotowych, co widać w wynikach za I kw. 2013 r., gdy zmniejszone zostało zadłużenie netto. Obecnie strategia wymaga uszczegółowienia i to się będzie działo.

Czy żaden zagraniczny gracz nie chciałby przejąć polskiego producenta maszyn?

Chciałby. I to nie jeden. Mam od mniej więcej dwóch lat szereg takich zgłoszeń, ale nie ma o czym rozmawiać, ponieważ ja nie mam zamiaru sprzedawać swojego pakietu kontrolnego w Kopeksie.

W Kopeksie ma pan obecnie prawie 60 proc. akcji, na razie z nich pan nie rezygnuje, ale mimo wszystko przejął pan kontrolę nad Mostostalem  Zabrze. Czy to spółka obok, czy spółka zamiast?

Rzeczywiście mój pakiet w Mostostalu Zabrze daje mi kontrolę nad tą firmą, ale obu inwestycji nie należy łączyć. Oczywiście jest możliwość współpracy operacyjnej Mostostalu i Kopeksu, ale nie widzę potrzeby włączania Mostostalu Zabrze do Grupy Kopex.

Obecnie klimat na giełdzie wciąż jest daleki od ideału, ale pan jako inwestor na pewno obserwuje różne spółki. Co by pan potencjalnie kupił?

Najbardziej oczywiście te z mojego portfela (Kopex, Mostostal Zabrze, Rafamet – red.). Nie jestem zainteresowany inwestowaniem poza obszarem, w którym obecnie funkcjonuję. Inwestuję w to, co już mam.

Byłam ostatnio w Turcji na targach górniczych w Izmirze. Nasza ambasada uważa, że inwestująca znowu w węgiel Turcja jest obiecującym rynkiem dla polskich producentów maszyn górniczych. Widzicie tam swoją szansę zwłaszcza w kontekście obecnej tamtejszej politycznej zawieruchy?

Niepokoje społeczne nigdy nie służą biznesowi, ale Turcja to rynek, na którym już jesteśmy, m.in. prowadzimy roboty szybowe w tamtejszej kopalni miedzi. To naprawdę ciekawy i obiecujący rynek, dlatego tam jesteśmy.

Czy w kontekście zmian w zarządzie zmieniają się krajowe plany spółki? Mam na myśli jeden z głównych projektów – budowę kopalni pod Oświęcimiem.

Prace idą zgodnie z planem. Dopracowywane są szczegóły i musimy zrobić dwie rzeczy: czekamy na biznesplan i prefeasibility study, które potem musi zostać zweryfikowane przez zarząd m.in. pod kątem ryzyka. Z kolei potem trzeba uwzględnić finansowanie inwestycji.

No właśnie, prezes Wolski podał ostatnio, że koszt inwestycji szacowany jest na 1,6 mld zł, choć wcześniej pojawiała się kwota ok. 1 mld zł. A kto za to zapłaci?

Nie chcę mówić o kwotach,  to na razie wewnętrzne szacunki. Zaczekajmy do weryfikacji planów, czyli do jesieni. Wtedy możemy wystąpić o koncesję wydobywczą. Myślę, że budowa kopalni mogłaby ruszyć wiosną 2014 r. Oczywiście, gdy uzgodnimy finansowanie. Rozmawiamy o tym z energetyką, a pole możliwej współpracy jest szerokie. Można np. podpisać kontrakt wieloletni na dostawy węgla, co jest podstawą do zabezpieczenia bankowego. Być może jakiś podmiot chciałby zaangażować się w finansowanie, dostając w zamian lepsze warunki odbioru paliwa. Na razie jednak za wcześnie na szczegóły.

Emisja papierów wchodzi w grę?

Na razie nie widzę takiej potrzeby.

Planujecie jakieś akwizycje, mając w tyle głowy tak dużą inwestycję jak kopalnia?

Dużych przejęć na pewno nie ma w planie, mniejsze, owszem – maksymalnie do kilkudziesięciu milionów złotych. Cały czas obserwujemy rynki w kraju i za granicą, chodzi zarówno o rozwój, jak i wzmacnianie core businessu. Przykładem takiego przejęcia było kupienie Dalbisu  kilkanaście miesięcy temu.

Krzysztof Jędrzejewski,

ur. w 1967 r., absolwent Wydziału Ogrodnictwa na SGGW. Jeden z najbogatszych Polaków, ma ponad 59 proc. udziałów w grupie producenta maszyn górniczych – Kopeksie. Jest też szefem rady nadzorczej tej firmy. W Mostostalu Zabrze, gdzie ma 30,1 proc. akcji (co daje mu kontrolę nad spółką), jest członkiem rady nadzorczej. Z kolei w Rafamecie Jędrzejewski ma 22 proc. akcji i nie ukrywa, że kupiłby ich więcej, gdyby tylko Agencja Rozwoju Przemysłu, posiadająca tam ponad 47 proc. udziałów, zdecydowała się na sprzedaż papierów.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje