Dlaczego zrezygnował pan z zasiadania w zarządzie Polimeksu i z ubiegania się o stanowisko prezesa? Na rynku pojawiły się głosy, że być może nieprzypadkowo stało się to wkrótce po publikacji wyników za 2012 r., w którym firma wykazała 1,24 mld zł straty netto...
Przypomnę tylko, że pojawiłem się w Polimeksie siedem miesięcy temu, w sierpniu zeszłego roku, właśnie wtedy, kiedy spółka była w najgorszej kondycji finansowej w swojej historii i groziła jej upadłość. Moją misją było uratowanie jej przed upadłością. Przez ten czas w wyniku bardzo ciężkiej pracy całego zespołu udało się podpisać umowę restrukturyzacyjną i oddalić widmo bankructwa. To był nasz cel i go zrealizowaliśmy.
Wynik, jaki pokazał Polimex, jest efektem splotu wypadków z kilku ostatnich lat. Pion finansowy, sporządzając sprawozdanie finansowe, nie „pudrował" rzeczywistości. A Polimex ma plan i wiadomo, co dalej robić.
Czy dokonane w 2012 r. odpisy wystarczyły do wyczyszczenia bilansu spółki i gwarantują, że w przyszłości nie będzie już znaczących odpisów?
Odpowiem krótko i jasno: w przyszłości nie będzie znaczących odpisów.