Ale były też emisje z oprocentowaniem dwucyfrowym...
Były małe emisje na kilkanaście procent. Sygnalizowaliśmy Abrisowi, że trzeba sytuację w firmie ustabilizować. Skoro tego nie zrobiono, musieliśmy sobie jakoś radzić.
Obligacje z opcją put to de facto dług krótkoterminowy i trzeba mieć świadomość, że może być postawiony do wykupu.
Niektóre wykupy są możliwe co trzy, inne co sześć, inne co 12 miesięcy. Dobrze by było, aby spółka przekazała, ile jest jakich obligacji, ponieważ według mojej wiedzy na całą kwotę długu kwota z tych obligacji nie jest istotna. Jeszcze raz powtórzę. Głównym problemem było to, że dobrze naoliwionej maszynie ktoś zaczął wkładać kij w szprychy. Trwało to przez dwa–trzy miesiące. Nie chcę też przywoływać teorii spiskowych, o których rynek huczy, bo to nie czas i miejsce. To i tak dobrze, że tyle wytrzymaliśmy. Gdyby podobna sytuacja zdarzyła się np. w przypadku jakiegoś banku, ten pewnie wytrzymałby kilka dni. To nie jest przerzucanie odpowiedzialności, tylko mówienie prawdy. Dziś trzeba zmierzyć się z sytuacją. Chętnie stawię temu czoła i wyprowadzę firmę na prostą. Jeśli później ludzie uznają, że nie chcą Kąkolewskiego w spółce, to z niej odejdę.
Z ostatniego komunikatu KNF i waszego ostatniego dostępnego raportu wynika, że w ciągu miesiąca wyemitowaliście obligacje o łącznej wartości prawie 1 mld zł. W sumie na koniec marca, według danych zaprezentowanych przez Komisję, wartość zadłużenia z tego tytułu wyniosła prawie 2,6 mld zł. Jest to gigantyczna kwota. Czy nie zaświeciła wam się lampka ostrzegawcza, że tego długu jest po prostu za dużo, że przy takim zadłużeniu w każdej chwili może pojawić się poważny problem?
Jeśli chodzi o kwoty, to wolałbym, abyśmy mówili o danych, które pojawią się w raportach finansowych. Emitowaliśmy obligacje, aby spłacić stare zobowiązania. Netto ten dług wcale się tak mocno nie zwiększył. Problemem tej spółki był brak kapitału własnego. Trzeba więc wezwać właściciela, aby dokapitalizował spółkę albo dopuścił do niej nowych inwestorów, których ja przyprowadziłem. Dyskutowałem o tym od kilkunastu tygodni. Ta firma jest naprawdę do uratowania, tylko trzeba zacząć działać tu i teraz, a nie pozorować działania. Za chwilę może być za późno.
W czwartek wysłaliśmy do Abrisu prośbę o spotkanie, aby mógł zareagować na zarzuty byłego szefa GetBacku. Do zamknięcia wydania „Parkietu" nie dostaliśmy odpowiedzi.
Windykator pokazuje w końcu konkretne liczby
O tym, że GetBack nie dokonał wykupu co najmniej części obligacji i nie płaci też co najmniej części należnych odsetek, rynek huczał od kilku dni. Informacje takie dostawaliśmy m.in. od zaniepokojonych czytelników. W poniedziałek również KDPW potwierdził, że spółka nie wypłaciła należnych odsetek od jednej z notowanych na rynku Catalyst serii obligacji. W czwartek rynek oficjalnie w końcu dowiedział się o kwotach, które nie zostały zapłacone w terminie.
Z komunikatu firmy GetBack wynika, że na 25 kwietnia łączna wartość niewykupionych przez spółkę w terminie obligacji wynosiła 88,26 mln zł. Do tego dochodzi jednak jeszcze kwota niewypłaconych odsetek. W tym przypadku mowa jest o 3,32 mln zł. Jednocześnie zarząd firmy GetBack zastrzegł, że przedstawione dane nie podlegały badaniu przez podmiot uprawniony do badania sprawozdań finansowych.
Obligacje GetBacku to w ostatnim czasie największy ból głowy całego rynku. Z komunikatu, który we wtorek podała Komisja Nadzoru Finansowego, wynika, że na koniec marca zobowiązania spółki z tytułu emisji obligacji sięgały prawie 2,6 mld zł. Papiery windykatora posiadało 9064 inwestorów indywidualnych oraz 178 instytucji finansowych.
Problemy z obsługą zadłużenia przełożyły się na decyzje agencji ratingowych. W czwartek Fitch obniżył długoterminową ocenę spółki do poziomu RD (ograniczona niewypłacalność) z B-. Wcześniej agencja S&P zawiesiła długo- i krótkoterminowy rating kredytowy GetBacku, który był na poziomie B. EuroRating obniżył zaś rating kredytowy z B+ do CCC (selective default).
CV
Konrad Kąkolewski prezesem GetBacku był od października 2014 r. (wcześniej pełnił funkcję członka zarządu). 16 kwietnia 2018 r. decyzją rady nadzorczej został odwołany ze stanowiska. To pokłosie zamieszania związanego z komunikatem o rzekomym finansowaniu GetBacku przez PFR i PKO BP.