Niemiecki bramkarz latem 2019 roku został bohaterem największego transferu w dziejach polskiej piłki ręcznej. Wolff zamienił najlepszą ligę świata i najbardziej utytułowany niemiecki klub THW Kiel na Polskę oraz PGE Kielce, choć miał też podobno oferty z Telekomu Veszprem i Paris-Saint Germain, czyli najbogatszego klubu.
– Za naszą zachodnią granicą to będzie megahit. Superwydarzenie – mówił wówczas prezes mistrzów Polski Bertus Servaas. – To tak, jakby z Bayernu Monachium odszedł Manuel Neuer – dodawał dziennikarz niemieckiego SkySports Denis Bayer. A trener Tałant Dujszebajew podkreślał: – To największy transfer od momentu, kiedy zostałem trenerem kieleckiej drużyny.
Kielczanie pozyskanie Wolffa ogłosili już w październiku 2017 roku, a więc blisko dwa lata przed jego przeprowadzką. Niemiec umówił się podobno na zarobki w wysokości 40 tys. euro miesięcznie, ale nie wiadomo, ile wynoszą obecnie, bo od momentu podpisania kontraktu przez doświadczonego bramkarza zawodnicy PGE dwukrotnie godzili się na grupową obniżkę pensji.
Mistrzowie Polski pierwszy kryzys finansowy przeżyli dwa lata temu, kiedy w ostatniej chwili ze wsparcia klubu wycofał się duży sponsor. – Ktoś zapewnił mnie, że zapłaci, a tak się nie stało – wyjaśniał później Servaas. Kolejną renegocjację umów wymusiła na klubie pandemia koronawirusa i także w tym przypadku zawodnicy solidarnie przystali na zmiany.
Dziś klub z Kielc dopina budżet. Pandemia sprawiła, że ze sponsorowania zrezygnowała firma VIVE, której biznes opiera się na eksporcie używanej odzieży, a finansowe braki Servaas próbuje zasypać dzięki internetowej zrzutce oraz sprzedaży karnetów. Kwestią czasu jest też podobno podpisanie umowy z nowym sponsorem tytularnym, który pojawi się w nazwie drużyny.