Papiery rozchodzące się na pniu oraz duże redukcje zapisów – tak w ostatnim czasie wygląda rzeczywistość inwestorów indywidualnych na rynku pierwotnym obligacji korporacyjnych. Te kuszą bowiem relatywnie wysokim oprocentowaniem. Eksperci jednak ostrzegają: do obligacji korporacyjnych trzeba podchodzić z ostrożnością.

Szanse i ryzyka

Jak podkreśla Emil Szweda, redaktor naczelny portalu Obligacje.pl, papiery korporacyjne to nie jest oferta dla przeciętnego Kowalskiego.

– Nie wynika to jednak z faktu, że jest to produkt bardzo trudny do zrozumienia. Wiedza na poziomie późnego liceum, poznanie kilku wskaźników i umiejętność czytania bilansów powinny w zasadzie już wystarczyć. Generalnie jednak uważam, że obligacje są produktem rentierskim, czyli nie dla przeciętnego Kowalskiego, tylko dla osoby, która ma już odpowiedniej wielkości kapitał. Dzięki obligacjom można zarobić trochę więcej niż inflacja, ale fortuny się na tym nie zbuduje – wskazuje Szweda.

– Inwestowanie w obligacje jest bardziej maratonem niż sprintem – dodaje Jan Karczewski, dyrektor ds. klientów strategicznych, Michael/Strom Dom Maklerski.

Jakie szanse i zagrożenia wiążą się z inwestowaniem w obligacje korporacyjne?

– Szanse w przypadku obligacji korporacyjnych łatwo jest opisać. Jeśli mamy obligację korporacyjną i ją kupujemy, to z góry wiemy, jakie odsetki ma ona płacić i to są nasze szanse. Kiedy jest zaś mowa o ryzyku, to tak naprawdę występuje szereg ryzyk. Głównym jest jednak ryzyko kredytowe. Związane jest z tym, czy dany emitent, czyli firma, odda nam środki, które zainwestowaliśmy w jej obligacji – wyjaśnia Karczewski.

Co z tym oprocentowaniem?

Oprocentowanie obligacji korporacyjnych jest jednym z głównych elementów, które biorą pod uwagę inwestorzy myślący o inwestycji w tego typu instrumenty. Czy słusznie?

– Tak naprawdę powinniśmy patrzeć nie na oprocentowanie, ale na spółkę. Budowa portfela obligacji korporacyjnych jest jednak dość zaawansowaną kwestią. Obligacje korporacyjne mają jednak tę zaletę, że generują płatności w określonym okresie. Chcąc jednak zbudować portfel obligacji, trzeba wziąć pod uwagę kilka podstawowych zasad. Oczywiście portfel powinien być zdywersyfikowany, ale zanim zaczniemy to robić, warto spojrzeć na wszystkie spółki i zastanowić się, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Generalnie można powiedzieć, że są dwa rodzaje spółek. Pierwszy to firmy, które nie są mocno uzależnione od wahań koniunktury. To zazwyczaj spółki większe, powiązane ze Skarbem Państwa. To też spółki, które charakteryzują się niższym ryzykiem i płacą niższe odsetki. Po drugiej stronie są spółki, które generują wyższe ryzyko, ale też płacą wyższe odsetki. Są one bardziej narażone na wahania koniunktury. W tej grupie są chociażby firmy z branży deweloperskiej – mówi Jan Karczewski.

Czy jest jakiś poziom oprocentowania obligacji, który powinien wzbudzić czujność inwestorów? – Jest pewien poziom, który oczywiście ciężko dokładnie oszacować, od którego ryzyko rośnie nieproporcjonalnie. I to jest segment, którego w szczególności osoby początkujące powinny się wystrzegać – zauważa Jan Karczewski.

– Osobiście bardzo lubię wysokie oprocentowanie. Jest to element, który przyciąga moją uwagę. Jeśli bowiem spojrzymy na historię niewykupionych papierów, okazuje się, że dotyczyły one firm, które wcale nie oferowały bardzo wysokiego oprocentowania. Jeśli coś ma wzbudzić nasze podejrzenia, to przede wszystkim wysokie zadłużenie krótkoterminowe w stosunku do poziomu gotówki i kapitału obrotowego. Trzeba więc bardziej patrzeć na bilans. Oczywiście różne rzeczy też mogą się wydarzyć, więc ważna jest także dywersyfikacja. Budując portfel, można chociażby naśladować fundusze obligacji korporacyjnych, gdzie ta struktura inwestycji przypomina odwróconą piramidę, czyli największy udział mają papiery najmniej ryzykowne, a udział ryzykownych się stopniowo zmniejsza. Portfel można też dywersyfikować w zależności od branż. Nawet jeśli do którejś nie mam zaufania, to można stawiać na papiery o krótszym terminie wykupu, bo to też daje większe prawdopodobieństwo wypłaty odsetek i wykupu obligacji – podkreśla Emil Szweda.

Foto: parkiet.com