Czy inwestowanie w obligacje jest bezpieczne?
Rynek obligacji oferuje wiele różnych papierów o różnym stopniu ryzyka. Zakup obligacji to inwestycja, a tu zawsze jest jakieś ryzyko. Możemy oczywiście porównywać ryzyko związane z inwestycjami w obligacje z innymi klasami aktywów i na ich tle obligacje są bezpieczniejszą forma inwestowania czy oszczędzania od akcji, ale są też bezpieczniejsze rozwiązania.
Co oznacza rentowność obligacji i co ma na nią wpływ?
Rentowności obligacji w ostatnich latach mocno się zmieniały – z bardzo niskich poziomów wzrosły na dość wysokie i blisko tych poziomów się od dłuższego czasu utrzymują. Głównymi czynnikami wpływającymi na rentowność obligacji są cykl gospodarczy i inflacja. Jeśli dynamika wzrostu cen jest wysoka i bank centralny zmuszony jest stawić jej czoła, to musi prowadzić agresywną politykę monetarną i podnosić stopy procentowe. Z drugiej strony rentowności kształtowane są przez oczekiwania rynkowe. Inwestorzy starają się zgadywać, na jakim poziomie inflacja będzie w kolejnych latach i jak w związku z tym będzie na to reagował bank centralny. Oczekiwania te oczywiście mogą się z czasem zmieniać, podobnie jak polityka banków centralnych. Czasem jest to bardziej, a czasem mniej przewidywalne.
Z czego wynikają ostatnie wzrosty rentowności obligacji skarbowych?
Przypomnijmy, że po latach bardzo niskiej inflacji mieliśmy trzy lata gwałtownego wzrostu cen. Banki centralne reagowały z lekkim opóźnieniem, bo nie były w stanie dobrze rozpoznać przyczyn i konsekwencji pandemii czy wybuchu wojny w Ukrainie na kształtowanie się cen na świecie. Musiały jednak działać i podniosły stopy, żeby zdusić inflację. Na początku 2023 r. rentowności obligacji były znacznie wyższe niż dzisiaj, ale to prawda, że wciąż są wysoko. To dlatego, że walka z inflacją cały czas trwa. Osiągnęliśmy już dużo, bo dynamika wzrostu cen sięgała nawet ponad 18 proc. Obecnie to sporo niżej, ale do celu inflacyjnego wciąż trochę brakuje. Mamy też sporo zmienności w oczekiwaniach co do kolejnych działań banków centralnych. Można powiedzieć, że to dobrze dla inwestorów, bo poziomy rentowności wyglądają dziś atrakcyjnie.
Dla kogo te wysokie rentowności są dobre, a dla kogo złe?
Wzrosty rentowności oznaczają spadek cen i to nie jest dobra sytuacja dla inwestorów krótkoterminowych. Dla inwestorów długoterminowych, chcących zrealizować określone stopy zwrotu w okresie kilku lat, to dzisiejsze poziomy oprocentowania obligacji są atrakcyjne.
Czy przeciętny inwestor może grać pod spadek czy wzrost rentowności?
To bardzo trudne. My, zarządzając portfelami obligacji, robimy to, mamy swoją wizję przyszłości rynku i staramy się przewidywać zachowanie rentowności obligacji w przyszłości. Spadek rentowności daje ponadprzeciętne stopy zwrotu. Może też dochodzić do wzrostu rentowności, wówczas chcemy ich mieć nieco mniej w portfelach. Próba takiej gry po stronie inwestora indywidualnego to nie jest jednak dobry pomysł . Patrząc na ostatnich kilkanaście lat, dzisiejsze poziomy dochodowości obligacji wyglądają bardzo korzystnie i to dobre rozwiązanie na następne długie lata.
Klienci funduszy nie powinni przejmować się wzrostami rentowności obligacji?
Jeśli oprocentowanie obligacji wzrosło, to dla dotychczasowych uczestników funduszu raczej nie będzie to dobra informacja. Z drugiej jednak strony patrzmy do przodu – rosnące rentowności to obietnica wyższych stóp zwrotu w latach następnych. O ile emitent nie zbankrutuje, a możemy założyć, że emitenci skarbowi raczej nie zbankrutują, o tyle otrzymamy stopy zwrotu wynikające z rentowności oferowanych dziś. Wahania w poszczególnych latach mogą nastąpić, ale jeśli dziś rentowności obligacji mamy na poziomie 5,8 proc., to taką stopę zwrotu średnio będziemy otrzymywać.
Jak podejść do inwestycji w fundusze obligacji?
Mówiąc wprost, kupić i przeczekać przynajmniej kilka lat. Ciężko powiedzieć, jak w tym okresie zachowa się rynek akcji, ale jest jeden ważny czynnik, który sprawia, że obligacje dają obietnicę przynajmniej zachowania kapitału. Ten czynnik to realna stopa procentowa, czyli zysk z obligacji ponad inflację. Dzisiaj w Polsce czy w USA realne stopy procentowe, które jesteśmy w stanie mierzyć oczekiwaniami rynku, są na najwyższym poziomie od wielu lat. W USA przy zakupie amerykańskich obligacji jesteśmy prawdopodobnie w stanie zarobić około 2 proc. powyżej inflacji. W Polsce mamy taki instrument jak hurtowe obligacje inflacyjne. Rynek wycenia realną stopę na 3 proc. i to bardzo przyzwoity zarobek. Oczywiście w krótkim terminie, w zależności od wydarzeń na froncie inflacyjnym, decyzji banków centralnych czy zachowania głównych rynków obligacji zmienność może być duża. Rynek dziś jednak oczekuje sporych zysków z obligacji i to sytuacja wyjątkowa na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Czy wzrosty rentowności powinny skłaniać do kolejnych wpłat do funduszu?
Myślę, że tak. Jeśli mówimy o emitencie skarbowym, to warto, bo to obietnica wyższych zysków w przyszłości. Statystyki wskazują, że korelacja między bieżącymi rentownościami a zyskami sięga 80 proc.
Jakie perspektywy mają obligacje amerykańskie?
Rynek amerykański jest w dosyć trudnej sytuacji, chociaż uwzględniając wszystkie czynniki kształtujące, raczej wskazałbym, że perspektywy są co najmniej umiarkowanie dobre. W dłuższym horyzoncie dzisiejsze rentowności są atrakcyjne. Aktywo denominowane w dolarze dające 4,5 proc. to dobra oferta. W krótkim terminie czekają nas decyzje związane z wprowadzeniem bądź nie ceł na produkty importowane. Czekamy na decyzje odnośnie do podatków, zadłużenia. Sytuacja w USA pozostanie bardzo zmienna, natomiast inwestorów powinny przyciągać wspomniane realne stopy procentowe. I nawet jeśli rentowności nie będą spadać, to stopy zwrotu będą satysfakcjonujące.
Czy rynek obligacji może podebrać część kapitału z rynku akcji?
Poziom alokacji inwestorów instytucjonalnych i detalicznych w USA, zwłaszcza tych drugich, jest na maksymalnych historycznych poziomach. Nigdy tak dużo oszczędności nie było ulokowanych w rynek akcji. Inwestorzy pewnie dotychczas patrzyli na obligacje z rezerwą, ale porównując stopy zwrotu z tym, co oferują dziś akcje, wydaje się, że obligacje stają się coraz bardziej atrakcyjne. I jeśli miałbym przewidywać, to spodziewam się przepływu części kapitału z akcji do obligacji, szczególnie rządowych.
Jaki wpływ zachowanie amerykańskich papierów może mieć na polskie obligacje?
Rynki amerykański i europejski w dużym stopniu determinują to, co dzieje się u nas. Nasz rząd, emitując obligacje, konkuruje z rynkami globalnymi. Jeśli rentowności obligacji amerykańskich są wysoko, to trudno oczekiwać, by w Polsce spadały. Jeśli chodzi o fundamenty, to one podpowiadają, że inflacja powinna spadać. Jednocześnie mamy bardzo wyraźną premię za ryzyko, czyli poziom, jaki oferują polskie papiery ponad to, co proponują rządy europejskie czy amerykański. Polski rynek jest w stanie zaoferować wyższe stopy zwrotu w kolejnych latach.
W portfelu powinny znaleźć się raczej polskie obligacje?
Ważna jest dywersyfikacja. Postawiłbym zarówno na amerykańskie, jak i polskie papiery skarbowe.