Zwłaszcza dotkliwy jest silny wzrost cen żywności, który w szczególności dotyka konsumentów o najniższych dochodach, ponieważ w ich koszykach stanowi największą wagę. Dobrze skalę problemu obrazuje indeks FAO, który agreguje 55 grup surowców i towarów rolnych podzielonych na pięć podstawowych kategorii, takich jak indeks cen mięsa, produktów mlecznych, zbóż, olejów i tłuszczów oraz cukru. Na początku 2020 r. indeks wynosił około 90 pkt, by w połowie 2022 roku wyznaczyć szczyt na poziomie 160 pkt. Dobra informacja jest taka, że od szczytu cofnął do około 120 pkt. Co prawda nie można tego bezpośrednio przekładać na zmiany cen artykułów spożywczych w marketach, ale rzeczywiście od początku roku można było zaobserwować spadki cen poszczególnych grup produktowych. Zła informacja jest taka, że w lipcu indeks FAO przestał spadać i nieznacznie wzrósł pierwszy raz od trzech miesięcy. Nie pomagają mu z pewnością ceny ropy naftowej, od której w dużym stopniu zależą ceny żywności, a która od lipca rośnie o około 20 proc. Nie bez znaczenia pozostaje także cena gazu, która wytraciła impet spadkowy i w sierpniu drożeje o ponad 30 proc.
Czy więc zakupy staną się tańsze? Raczej nie, po prostu wzrost cen spowolni. Pocieszyć możemy się informacją, że w II kwartale w Polsce wzrost średniej płacy wyniósł 13,7 proc. r./r., podczas gdy inflacja 11,5 proc., co oznacza, że konsumenci powoli odzyskują utraconą siłę nabywczą.