Kryzysowe tsunami, które przetoczyło się przez rynki finansowe, nie ominęło również uczelni ekonomicznych i reputacji makroekonomistów. Trzy podstawowe zarzuty formułowane w ostatnim czasie pod adresem praktyków i teoretyków ekonomii to:- przyczynienie się do powstania obecnego kryzysu finansowego,- brak konsensusu, co do wskazania narzędzi polityki fiskalnej i pieniężnej służących wyprowadzeniu globalnej gospodarki z recesji, - a także nieumiejętność wykrycia bańki spekulacyjnej w cenach nieruchomości i przewidzenia skutków jej pęknięcia.
Pierwszy z zarzutów dotyka problematyki etyki biznesu, a dwa pozostałe dotyczące problemów trafności prognoz są bezpośrednio zależne od używanych w makroekonomii i finansach narzędzi analitycznych. I to właśnie kwestia ulepszenia metodologii stosowanej przez ekonomistów jest najważniejsza z punktu widzenia skonstruowania w przyszłości sprawniejszego systemu wczesnego ostrzegania przed kryzysami finansowymi i ulepszenia narzędzi służących do radzenia sobie z nim.
W moim przekonaniu nie da się tego osiągnąć bez otwarcia środowiska makroekonomistów na postulaty i modele ekonomiczne powstające na pograniczu ekonomii, socjologii i psychologii. Kluczem jednak do tego typu syntezy jest uświadomienie sobie przez praktyków i teoretyków ekonomii, że równie ważne co trafności prognoz są założenia przyjęte przy modelowaniu zjawisk gospodarczych, które to decydują, czy dany model prognostyczny świetnie sprawdzający się w czasach boomu gospodarczego jest również w stanie przewidzieć kryzysy finansowe i ich skutki.
[srodtytul]Pomiędzy matematyką a prawdą[/srodtytul]
Jak pisze noblista Paul Krugman ekonomiści zawiedli w dążeniu do skonstruowania eleganckiego, wszystko wyjaśniającego modelu rzeczywistości gospodarczej, ponieważ "pomylili piękno zawarte w imponujących równaniach matematycznych z prawdą".